poniedziałek, 24 listopada 2014

Dzieci konsoli. Uzależnienie od gier

Autor: Hilarie Cash, Kim McDaniel
Przekład: Bolesław Ludwiczak
Wydawnictwo Media Rodzina (dziękuję za egzemplarz)
Poznań 2014
Liczba stron: 224



Cytat z książki
Pamiętajmy, że branży gier komputerowych zależy wyłącznie na zysku, a nam powinno zależeć na dobrostanie naszych dzieci. Zachowujmy czujność. (s. 204)
           


Tym wpisem zamierzam rozpocząć cykl dotyczący przeróżnych uzależnień, często nieoczywistych dla tzw. zwykłego człowieka. Było już co nieco o uzależnieniach na tym blogu. Pisałam o książce Uzależnienie i łaska, której autor stawia tezę, że uzależnienia dotyczą właściwie każdego z nas. Były też dwie powieści, których bohaterkami są kobiety alkoholiczki: Mam na imię Marina oraz O tym się nie mówi. To jednak nie wystarczy wobec faktu, że coraz częściej słyszę pytania o inne uzależnienia, od samych osób, które dostrzegają że coś się dzieje z nimi nie tak, a jeszcze częściej pytania zadają zaniepokojone osoby z rodziny.
Temat uzależnień od komputera, a w szczególności od gier, dotyczy  dzieci i młodzieży, ale również osób dorosłych.  Kiedy myślimy o uzależnieniach od gir, przed oczami jawi nam się nastolatek, prawdopodobnie płci męskiej. Rzeczywiście jest tak najczęściej, ale to nie odzwierciedla rzeczywistego zróżnicowania grupy osób nie potrafiących oderwać się od komputera. Książa Dzieci konsoli skierowana jest do rodziców, których dzieci grają w sposób problemowy, niekoniecznie korzystając tylko z konsoli, choć tak mógłby sugerować tytuł. Spokojnie w tej tematyce odnajdą się wszyscy ci, którzy dostrzegają problem z korzystaniem z jakichkolwiek gier komputerowych. Myślę, że książka może też okazać się przydatna dla osób dorosłych, które dostrzegają, że granie wymyka się im spod kontroli, pojawiają się na tym tle konflikty z rodziną, zaczyna brakować czasu, na to co kiedyś było ważne itd. 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Nagie teraz. Widzieć tak, jak widzą mistycy

Autor: Richard Rohr
Przekład: Wojciech Drążek CMM
Wydawnictwo Charaktery
Kielce 2014
Liczba stron: 192



Cytat z książki
Wielu z nas, włączając duchownych, chce mieć niepodważalne rozstrzygnięcia bez modlitwy, szczerych studiów, cierpienia, oczekiwania czy drogi wewnętrznej. (s. 157)
           


Rozmawiałam z dwiema osobami, które czytały Nagie teraz przede mną. Jedna powiedziała, że książka napisana jest językiem łatwym i przystępnym, a druga, że to lektura trudna, choć owego trudu warta. Mnie było łatwo-trudno, a momentami trudno-łatwo, pokonywać kolejne strony zapisane naprawdę treściwą treścią. Można rzec: „niedualnie” odebrałam tę książkę. To chyba dobrze, bo ów nie-dualizm to słowo klucz dla zrozumienia tego, co autor chce przekazać czytelnikowi.
Wielokrotnie w trakcie lektury zastanawiałam się czy ta książka bardziej kontrowersyjna byłaby dla pewnego swych racji ateisty czy dla równie pewnego swych przekonań katolika. I mówiąc szczerze nie wiem… Może nawet doszliby do porozumienia i zgodnie stwierdzili, że „tego po prostu się nie da czytać’!
Mnie paradoksalnie (na marginesie: „paradoks” to kolejne słowo klucz książki) ten typ zadeklarowanego przeciwnika wiary w Boga zachęcił do kupna książki. Obserwowałam ze zdumieniem dyskusję jaka toczyła się na FB, gdy Wydawnictwo Charaktery promowało Nagie teraz. Dokładnie tak, jak pisze autor, z zadziwieniem myślałam jak jest, że „ludzie, którzy nienawidzą religii, atakują ją z takim samym dogmatyzmem, jaki ich od religii odrzuca”.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Pozytywne skutki doświadczeń traumatycznych czyli kiedy łzy zamieniają się w perły


Wstęp konieczny

Ta recenzja była gotowa w połowie października. Na opublikowanie musiała poczekać,  bo teoria została wyprzedzona przez życie, a raczej przez śmierć, która chwyciła kierownicę samochodu, którym jechał mój mąż. Długo wahałam się przed publikacją tego wpisu. Sama recenzja wydała mi się pusta, jak ta pustka wokół.
Poza tym jasne było dla mnie, że konieczny będzie ten wstęp (niełatwy), który właśnie piszę. Należy Wam się wyjaśnienie mojego zamilknięcia na blogu. Ale, co najważniejsze, gdzieś kołatało mi się, że to ma swój sens, by mówić o tym, że doświadczenia trudne, czasem nawet traumatyczne, to nie odległa teoria, świat, który dotyczy może innych, ale na pewno nie nas. Tak, też chyba miałam taką nadzieję. Wraz z jej rozwianiem przychodzi czas na oswajanie nieuniknionego, przyjęcie do wiadomości niepojętego. Czy przyjdzie czas na potraumatyczny wzrost? Nie wiem. Mam nadzieję. Chciałam się tym z Wami podzielić.
Tym wpisem wracam na bloga. Pewnie będzie mnie trochę mniej w najbliższym czasie, publikacje kolejnych recenzji się opóźnią, ale  chcę tutaj być. Mam nadzieję, że Wy też tutaj będziecie.
Dziękuję za wszystkie dobre słowa, za całe wsparcie, które od Was w tych dniach dostałam. Dziękuję! Więcej nie jestem w stanie napisać - po prostu bezcenne.
Poniżej recenzja, w wersji niezmienionej, celowo i z premedytacją, choć co najmniej kilka zdań kole.

Autor: Nina Ogińska-Bulik
Wydawnictwo Difin (dziękuję za egzemplarz)
Warszawa 2013
Liczba stron: 244


Cytat z książki
…większość ludzi jest zdolna do czerpania korzyści z traumy. Pozwala to spojrzeć na człowieka (i jego naturę) jako zdolnego do zmagania się nawet z największymi tragediami, z których może wyjść wzmocniony.  (s. 141)
           

Wciągnął mnie ostatnio nurt psychologii pozytywnej. Przekonuje mnie idea dostrzegania pozytywnych stron życia, wzmacniania zasobów, maksymalizowania zdrowia, jednym słowem: rozwój! Pisałam o tym przy okazji książki Seligmana Pełnia życia. Dziś swego rodzaju kontynuacja tematu, a właściwie jego pogłębienie. Książka, o której chce Wam dziś napisać, z jednej strony porusza temat z obszaru psychologii klinicznej, z drugiej rzuca na niego światło psychologii pozytywnej, bo z jednej strony mowa o traumie, a z drugiej o możliwości rozwoju z owej traumy wynikającym, czyli o tzw. potraumatycznym wzroście.