piątek, 15 lutego 2013

Nie bój się życia


Autor: Katarzyna Miller
Wydawnictwo Zwierciadło
Warszawa 2010
Liczba stron: 200






Cytat z książki
NIE BAĆ SIĘ to znaczy móc przeżyć lęk i nie stać się jego ofiarą. (s. 13, felieton Nie bój się bać)
           





Po raz trzeci już na moim blogu gości książka Katarzyny Miller. Tak, to prawda, mam słabość do mojej imienniczki. Pisałam o tym co nieco przy okazji recenzji Bajek rozebranych. Była też recenzja książki Chcę być kochana tak jak CHCĘ. Książkę, do której chcę zachęcić tym razem, wręczyła mi koleżanka ze słowami „idealna na bloga”. Zabrałam się więc do czytania, a teraz opisuję co by inni też przeczytali.
Niektóre teksty, jak się okazało, były mi znane, bo książka Nie bój się życia jest zbiorem felietonów, które swego czasu ukazywały się w Zwierciadle. Miło było je sobie przypomnieć, a z niektórymi się zapoznać. Wszystkie dotyczą kwestii lęków, a właściwie tego, żeby się ich nie bać. Sama autorka pisze tak: „Wielu rzeczy, których życie nam dostarcza, w ogóle nie chcemy, udajemy, że ich nie ma, uciekamy przed nimi, a przede wszystkim, boimy się (…) Będę w tym miejscu dzielić się z wami swoją wiedzą o tych lękach. Ogromnie mi zależy, żebyśmy je szanowali, ale nie ulegali im, liczyli się z nimi, umieli je nazwać i przeżyć, ale nie byli ich ofiarami” (s.12). Brzmi zachęcająco, prawda? A przede wszystkim, jak dla mnie, pachnie bardzo rozwojowo.
Bo życie to rozwój i jeśli się go nie boimy (rozwoju, a tym samym też życia), to możemy być szczęśliwi. Tak, dokładnie to chciałam napisać: SZCZĘŚLIWI! A może boicie się szczęścia, nie wierzycie w nie, obawiacie się że pryśnie jak bańka mydlana, wolicie nie zapeszać? - wybrać co kogo dotyczy. Jeśli tak, to również o tym jest w książce. 
Wszystkie rozdziały mają w tytule „nie bój się…”, a potem to czego się mamy nie bać, oczywiście jeśli dotychczas się baliśmy, a przede wszystkim jeśli chcemy z owym lękiem sobie poradzić. Pani Kasia z właściwą sobie lekkością pióra prowadzi nas przez rożne „zaprawione” lękiem obszary życia. Mamy więc to, co w oczywisty sposób trudne, jak choćby trudne wyzwania, starość, śmierć, samotność. Są też lęki nieoczywiste, a jak się okazuje bardzo częste i odbierające radość życia. Bywa, że boimy się śmiać, bawić, przeżywamy lęk przed miłością, nie chcemy się złościć. Co do złości, to któż nie zna powiedzenia, że złość piękności szkodzi. Ja znam jeszcze mocniejsze, które mówi, że nerwy mają wszyscy, a pokazują tylko głupi. Cóż, czasem trzeba uczyć się od nowa rzeczy podstawowych, jak na przykład przeżywania i okazywania złości… A ile potem lepiej i pełniej się żyje! Wiem, bo przetestowałam.
Nie będę zdradzać całej zawartości książki. Na zachętę dodam jeszcze może tyle, że autorka z poczuciem humoru, nie spłycając jednak tematu, rozprawia się naprawdę z całym spektrum naszych ograniczeń i, można by rzec, lękowych hamulców. Jest nawet  co nieco o tym, żeby się nie bać bycia rozlazłym albo egoistą, no i oczywiście o tym, żeby się mamusi nie bać.
Nie bój się życia nie jest rozprawą naukową i może niektórym mało będzie usystematyzowania owych lęków czy podpięcia ich pod kategorie z psychopatologii. Myślę, że nie jest to wielką stratą i Katarzyna Miller nie to miała na celu. Książka przede wszystkim zachęca czytelnika to przyjrzenia się swoim lękom i rozprawienia się z nimi przez „oswojenie’. Kojarzy mi się tutaj wiersz Emilii Waśniowskiej Oswajam strach, w którym strategią radzenia sobie jest pogłaskanie strachu „po łebku” i wtedy można ze spokojem, bez lęku powiedzieć: „Ach to tylko ty. Nie ma się czego bać”.

9 komentarzy:

  1. Super książka, czyta się szybko. Myślę, że każdemu przyda się jej lektura, żeby czasami spoza drzew zobaczyć las:)

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się ten las spoza tych drzew, Anso!!! trochę tak jest czasami, że lęk nie pozwala nam zobaczyć tego, jak jest naprawdę, a dzięki tej lekturze można ten lęk nieco oswoić - zachęcam, mnie się już trochę udało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzę o tej książce, nie stać mnie niestety na nią..:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może dałoby się od kogoś pożyczyć lub kupić używaną? ja akurat miałam pożyczoną. Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Właśnie jestem po lekturze. Bardzo lekka i przyjemna w czytaniu, pozostawia ślad refleksji,jaką lubię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie przeczytałam, rozczarowałam się bardzo:( Płytko, powierzchownie, bez wskazówek, jak lęki pokonywać. Ot takie czytadełko uciekające z głowy jak tylko przewróci się ostatnią stronę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm...a więc tak tez można odebrać tę książkę! jasne, to nie jest naukowa rozprawa, rzeczywiście bliżej czytadła. Ale płytko? Jak widać w powyższych komentarzach wszyscy jesteśmy subiektywni i ilu ludzi tyle opinii;) Pozdrawiam!

      Usuń