środa, 24 sierpnia 2016

Książkę "Skuteczny wpływ" poleca Inga Bielińska


Poznałam Ingę parę ładnych lat temu dzięki mojej przyjaciółce, która zaprosiła mnie na otwarty warsztat dla kobiet prowadzony przez Ingę w ramach projektu dla młodych mam. Zainspirowana treściami nie omieszkałam opowiedzieć mojej drugiej przyjaciółce o tym, czego się dowiedziałam, no i o samej Indze. Gdy nastał czas moich zawodowych dylematów i gdy moi bliscy wykazywali się naprawdę sporą dozą cierpliwości, owa druga  przyjaciółka wpadła na pomysł (albo po prostu już wytrzymać nie mogła) i któregoś dnia poinformowała mnie, że ma dla mnie prezent – spotkanie (coaching) z Ingą. Dobrze mieć przyjaciół! Dobrze poznać Ingę! Dziś dzielę się tą znajomością z Wami.

Kilka zdań o moim gościu:




Inga Bielińska - jest Partnerem Zarządzającym i założycielką Value Plus. Zajmuje się rozwijaniem liderów w organizacjach poprzez programy coachingowe, mentoringowe i szkoleniowe. Jest certyfikowanym coachem ICF, certyfikowanym mentor coachem ICF, i certyfikowanym trenerem FRIS.  Wykłada też na poznańskich uczelniach. W latach 2013-2015 dyrektor International Coach Federation Oddział Poznań, od marca 2015 wiceprezes International Coach Federation Polska. Po otrzymaniu 100% absolutorium rozpoczęła w marcu 2016 drugą kadencję na stanowisku wice prezesa ICF Polska. Jej własna książka o efektywnych zespołach ukaże się jesienią w biznesowej serii SamoSedno . Prywatnie szczęśliwa mężatka i mama bardzo aktywnej siedmiolatki. Od kliku lat udaje jej się czytać 52 książki rocznie. Więcej o Indze na http://www.value-plus.pl/ i https://ingabielinska.com/

A teraz oddaję już glos Indze:

Jaka książka wywarła na Ciebie szczególnie duży i cenny wpływ? Na czym polega jej oddziaływanie na Twoje życie, na Twój rozwój jako osoby?

Inga: Rozumiem, że mam się ograniczać do pozycji psychologicznych. Powiem szczerze, że literatura ma na mnie o wiele większy wpływ niż książki psychologiczne i poradnikowe. Nawet tam znajduję wiele inspiracji do pracy z klientami biznesowymi. Dowód?  Wystarczy, że przeczytam opowiadanie Cortazara Z prawdziwą dumą (Cortazar. O literaturze. Wykłady w Berkley, str. 117- 123) i już mam gotowy materiał o strefie komfortu, dziwnych zachowaniach organizacyjnych i szkodliwych przekonaniach.

sobota, 6 sierpnia 2016

"Pan Kuleczka. Marzenia", czyli o niecodziennej codzienności




Autor: W. Widłak 
Ilustracje: E. Wasiuczyńska
Wydawnictwo Media Rodzina (dziękuję)
Poznań 2016
Liczba stron: 48
Wiek czytelnika: 3-6 lat



Seria o Panu Kuleczce doczekała się siódmego tomu. Warto było czekać. Dla mnie to wielki powrót do świata przesympatycznych bohaterów stworzonych przez Wojciecha Widłaka. Od opisywanego dziś tomu Marzenia wracam do poprzednich części czytanych swego czasu z synem. Tym razem głównym odbiorcą jest córka, ale syn całkiem ochoczo uczestniczy w czytelniczych wieczorach z kaczką Katastrofą, psem Pypciem, muchą Bzyk-Bzyk i oczywiście Panem Kuleczką.

To już ponad trzy lata temu pisałam o Panu Kuleczce nie szczędząc zachwytów. Nie będę się powtarzać co do mojej opinii na temat całej serii. Odsyłam do recenzji sprzed lat. Pan Kuleczka czeka na czytelników, pozostaje aktualny, ponadczasowy. To lektura dla chłopców i dziewczynek, dla rodziców i dla dziadków. Treść koi nerwy, uczy zatrzymania na niecodziennej codzienności. Balsam dla duszy zagonionego rodzica. Tak, to powtarzający się wątek przy moich opisach lektur dla dzieci. Przyznaję się, czerpię korzyści dla siebie. Uwielbiam czytać moim dzieciom książki, o które one same się dopominają i tak cudownie protestują na koniec czytania, a które jednocześnie są chwilą relaksu, tudzież refleksji, dla mnie.