sobota, 4 maja 2013

Księga Rodzielstwa Bliskości


Autor: William Sears, Martha Sears
Tłumacz: Matylda Szewczyk, Grażyna Chamielec
Wydawnictwo Mamania
Warszawa 2013
Liczba stron: 210






Cytat z książki
Rodzicielstwo bliskości to taki styl opieki, który wydobywa najlepsze zarówno z dziecka, jak i z jego rodziców. (s. 16)
           





Pozostaję w temacie wychowywania małych dzieci. Po Brazeltonie pora na Searsa, czyli nastał czas pediatrów amerykańskich na moim blogu. O rodzicielstwie bliskości zrobiło się od jakiegoś czasu głośno, zarówno ze strony żarliwych zwolenników, jak i równie zagorzałych przeciwników. Już choćby z tego powodu bardzo chciałam przeczytać Księgę Rodzicielstwa Bliskości. Nie bez znaczenia są oczywiście pobudki bardzo osobiste w postaci własnych dzieci… Nie znać koncepcji rodzicielstwa bliskości, a właściwie w dosłownym tłumaczeniu rodzicielstwa więzi (ang. attachment parenting), gdy chce się być świadomym rodzicem, to  wręcz ignorancja! Dotychczas nie mieliśmy książek małżeństwa Searsów na polskim rynku. Można było co prawda poczytać całkiem sporo na temat RB (rodzicielstwa bliskości), ale nic autorstwa samych twórców tego terminu. Świetnie, że znalazł się ktoś, kto postanowił dać rodzicom możliwość sięgnięcia do źródeł rodzicielstwa bliskości. Ta książka to cenna przeciwwaga do szeregu poradników opartych o założenia behawioryzmu, instruujących rodziców jak „wytrenować grzeczne dziecko”.
Gdy zabieram się do lektury książki, zawsze najpierw studiuję notkę o autorze. Często jest to pierwszy filtr, który sprawia, że na jedne książki nabieram ochoty, a na inne jakoś nie. Tutaj autorzy zdecydowanie zachęcają do czytania. William Sears jest znanym pediatrą, a Martha Sears pielęgniarką i doradczynią laktacyjną. Jednym słowem „zawodowcy”. Najbardziej przekonujące jest jednak to, że sami są rodzicami i to aż ośmiorga dzieci. Siłą rzeczy o rodzicielstwie muszą wiedzieć sporo…
Księga Rodzicielstwa Bliskości, jak głosi podtytuł, to przewodnik po opiece i pielęgnacji dziecka od chwili narodzin. Autorzy skupiają się przede wszystkim na tym, co według nich wpływa pozytywnie na tworzenie więzi rodzic – dziecko. William Sears odnosi się tutaj do znanej z psychologii rozwojowej koncepcji stylów przywiązania, w której uważa się, że zdrowe (emocjonalnie, społecznie, ale również fizycznie) funkcjonowanie w dorosłości zależy od stylu przywiązania powstałego w dzieciństwie. Owym prozdrowotnym stylem jest przywiązanie bezpieczne uzależnione przede wszystkim od adekwatnego odpowiadania przez opiekuna na potrzeby dziecka. Warto dodać, że koncepcja stylów przywiązania jest naprawdę dość gruntownie przebadana naukowo. Teoria przekłada się tutaj na wyniki badań. Tym bardziej więc warto zapoznać się z Księgą Rodzicielstwa Bliskości. To, co jest osobistym wkładem autorów książki to tak zwane Filary rodzicielstwa bliskości, czyli narzędzia budowania więzi. I tu właśnie, można by rzec, zaczynają się schody.
Owe filary, a przynajmniej niektóre z nich budzą najwięcej kontrowersji, szczególnie gdy są niejako wyjmowane z kontekstu i poddawane krytyce wybiórczo, bez odniesienia do pozostałych. Krytycy z zamiłowaniem wręcz rozwodzą się na temat negatywnych aspektów spania z dzieckiem, długiego karmienia piersią czy noszenia dzieci jako metody uspokajania i usypiania. I jakoś nie napomykają nawet, że jest też filar który William Sears nazywa równowagą i stawianiem granic. Często właśnie brak równowagi, wyznaczania dziecku granic stawia się jako główny zarzut wobec idei rodzicielstwa bliskości. Cóż, może teraz, gdy jest na rynku Księga Rodzicielstwa Bliskości osoby mające wątpliwości będą mogły rozwiać je dzięki lekturze tej książki.  Myślę, że szczególnie cenny jest właśnie rozdział dotyczący równowagi oraz ten, który wyjaśnia czym nie jest rodzicielstwo bliskości. To prawda, że RB zachęca do karmienia, noszenia i tak dalej, ale nie promuje idei poświęcania się kosztem zapominania o swoich potrzebach. W książęce jest nawet 11 przykazań zrównoważonego rodzicielstwa bliskości, z których pierwsze brzmi: „będziesz dbać o siebie”, a ostatnie „zrozumiesz, że nie jesteś istotą doskonałą”.
Ważne jest też to, że realizowanie idei rodzicielstwa bliskości nie musi wiązać się z „odhaczaniem” wszystkich jego filarów. Na przykład nie każdy musi spać z swoim dzieckiem, żeby stworzyć dobrą więź. Niektórzy będą spali całą noc, inni nad ranem (to ja), jeszcze inni położą się z dzieckiem do południowej drzemki, a inni wcale. Sears mówi o tym tak: „Rozważ Filary RB jako punkty wyjściowe do twojego rodzicielstwa. Weź z nich to, co działa w przypadku twoim i twojej rodziny, i pozbądź się reszty” (s. 49). Prawda, że brzmi to wszystko bardzo przekonująco i nie takie rodzicielstwo bliskości straszne, jak niektórzy chcą je widzieć? Właściwie jedyne do czego bym się doczepiła, to, że w książce nie ma przykładów takiego rodzicielstwa bliskości, gdzie rodzice nie stosują któregoś z filarów, np. karmienia piersią albo noszenia dziecka, a mimo to są rodzicami RB. Cytowane relacje rodziców właściwie zawsze dotyczą pełnego, radykalnego, chciałoby się powiedzieć, realizowania zasad RB. Rozumiem, że dzięki temu przykłady są bardziej obrazowe i przekonujące, ale jednocześnie mogą przyczyniać się do wrażenia, że w rodzicielstwie bliskości możliwe jest tylko podejście „ekstremalne’. Ja momentami miałam takie odczucia, ale wtedy wracałam do rozdziału o równowadze i już mi się rozjaśniało.
Mogłabym napisać jeszcze sporo o książce i wokół książki, ale podsumowując, powiem tylko tyle, że bardzo zachęcam rodziców i przyszłych rodziców do lektury Księgi Rodzicielstwa Bliskości. Przeczytajcie i weźcie to, co Wam w Waszym macierzyństwie i ojcostwie pomoże. Śmiem twierdzić, że znajdziecie sporo inspiracji do dobrego rodzicielstwa, opartego o zaufanie do siebie i poznanie swojego dziecka. Bo bycie rodzicem RB to nie tylko satysfakcjonujące tu i teraz. Rodzicielstwo bliskości to inwestycja na przyszłość! Zyskiem z owej inwestycji są dzieci, które wyrastają na dojrzałych dorosłych, a takich w społeczeństwie nigdy za wiele. A nawet ciągle za mało…
    
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Mamania.
  

2 komentarze: