niedziela, 24 czerwca 2018

"100 snów które wszyscy mamy i co one znaczą", czyli sen jako drogowskaz


fot. Izabella Kuźniak-Borucka

Autor: Ian Wallace
Przekład: A. Chrzanowska
Wydawnictwo Charaktery
Kielce 2017
Liczba stron: 262

Ostatnio pisałam o milczeniu, dziś o snach. To naprawdę odpowiada dynamice na blogu… Nie, nie jest tak, że spałam przez ostatnie dwa miesiące. Właściwie to przydałoby się pospać więcej. Może wtedy pewne rzeczy byłyby dla mnie bardziej jasne i oczywiste. Może miałabym mniej wątpliwości. Bo sny niosą cenne informacje, odpowiedzi na pytania. Warto śnić.

Sen wymaga czasu, a zatrzymanie uwagi na tym, co się śni wymaga jeszcze więcej czasu. Wraz z tym wpisem proponuję Wam byście zatrzymali się przy swoich snach. Dla mnie sny od wielu lat są obszarem fascynującym i choć, coraz bardziej rozpoznanym, to nadal czasem tajemniczym, a zawsze niezmiernie interesującym. Przyglądam się swoim snom. Zauważam jak w różnych okresach życia jest ich mniej albo więcej. Dostrzegam nieprzypadkowość tego zjawiska. Doceniam pracę ze snami w psychoterapii. W snach ludzie, jak pisze autor, odpowiadają na pytania, „choć nawet nie zdają sobie sprawy, że je zadali”. Takie jest też moje doświadczenie z wielu rozmów.

Jeszcze na studiach przeczytałam Zapomniany język Ericha Fromma. Od wtedy rozpoczęła się moja świadoma przygoda ze snami. Świadoma, bo od tej lektury zaczęłam postrzegać sen jako źródło informacji. Fromm nazywa sny listami od przyjaciela. Stało się dla mnie jasne, to co przedtem przeczuwałam, co gdzieś błąkało się w korytarzu między świadomością i nieświadomością, że warto czerpać ze swoich snów. Ta intuicja gdzieś we mnie musiała być, skoro do dziś pamiętam kilka snów jeszcze z dzieciństwa. 

Gdy zobaczyłam, że Wydawnictwo Charaktery ma w swojej ofercie książkę 100 snów, wiedziałam, że po prostu muszę ją przeczytać. To również była słuszna intuicja. Lektura była fascynująca i, choć zachęcała do śnienia, to absolutnie nie usypiała! W pierwszej części autor pokazuje jak ogólnie rozumieć sny. Może warto tu wspomnieć rzecz wydawałoby się oczywistą, ale, jak się czasem przekonuję w rozmowach, niekoniecznie oczywistą. Sny to nie obszar wróżbiarstwa. To rozumienie nie ma nic wspólnego z psychologią. Sny to sfera pracy naszej nieświadomości. Odzwierciedlają to, co dla nas istotne. Ich język to głównie symboliczny obraz, nie jest on jednak taki przypadkowy, jak się często wydaje. Warto się go uczyć. Dzięki snom możemy lepiej poznać siebie, usłyszeć swoje potrzeby, określić drogę rozwoju, a nawet znaleźć twórcze podpowiedzi dla naszych czysto intelektualnych pytań. Gdyby nie sny może do dziś nie byłoby teorii względności, a świat nadal nie znał by komputerów i programowania…

W drugiej części książki jest szansa na naukę języka snów. Ian Wallace omawia w niej 100 najczęściej pojawiających się tematów marzeń sennych. Byłeś kiedyś ścigany we śnie? A może poszukiwałeś toalety? Latałeś? Wróciłeś do szkoły? A może byleś nagi w miejscu publicznym? Nie ty jeden… To uniwersalne motywy ze snów. Autor wyjaśnia znaczenie tych i dziewięćdziesięciu kilku innych, podpowiada jakie działania stoją przed nami w rozwoju i pokazuje szerszy kontekst danej tematyki snu.

Ostatnia część książki była dla mnie szczególnie cenna. To kwintesencja przekazu płynącego z lektury – sny mają moc! Ponadto znajdziecie tam cenne wskazówki jak obchodzić się ze snami. Czy wiecie, że aby lepiej pamiętać sny ważne jest, by zaraz po przebudzeniu jeszcze przez chwilę nie otwierać oczu i nie poruszać się?

Życzę Wam dobrych snów. Może którymś z nich zechcecie się podzielić w komentarzu. O czym śnicie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz