sobota, 8 grudnia 2012

Chcę być kochana tak jak CHCĘ


Autor: Katarzyna Miller, Ewa Konarowska
Wydawnictwo: Feeria
Łódź 2008
Liczba stron: 280




Cytat z książki (a nawet z okładki)
Najważniejsza miłość jest najbliżej. 
           








Nastał grudzień, za oknami zimno, wieje, wszystko wokół zamarza… Może więc napisać by tak coś rozgrzewającego, coś optymistycznego – pomyślałam. Otóż to! Niech więc grudzień będzie miesiącem książek z pozytywnym przesłaniem, tym bardziej, że miesiąc ten ma nas doprowadzić do Świąt, a potem do przywitania Nowego Lepszego Roku. Zaczęłam od Porozumienia bez przemocy, a teraz zapraszam was krok dalej, do porozumienia z miłością.
Ach, dojść do porozumienia z tą miłością, to sprawa niełatwa, bo jak wiadomo „chłopy są jakieś inne”… W rzucaniu się z motyką na słońce dopomoże Katarzyna Miller (o której już raz na blogu było w związku z Bajkami rozebranymi). Zapraszam do zapoznania się z książką, o której można śmiało powiedzieć, że ku pokrzepieniu serc powstała. Może nawet odkryjemy, że motyka niepotrzebna… A więc do dzieła! Dziś będzie o książce autorstwa wspomnianej Katarzyny Miller i Ewy Konarowskiej Chcę być kochana tak jak CHCĘ.
Na marginesie dodam, że niekoniecznie ze wszystkimi poglądami i teoriami na życie pani Kasi się zgadzam, ale to nie przeszkadza mi zachwycać się jej książkami. Zresztą mam tak w stosunku do wielu autorów. Myślę, że na tym polega korzystanie z książek, a tym samym z mądrości innych; oglądamy świat z różnych punktów widzenia, a potem weryfikujemy to z naszym małym światem i idziemy dalej ubogaceni o szersze horyzonty postrzegania rzeczywistości. 
Wracając do tematu książki, można się łatwo z tytułu domyśleć, że to lektura szczególnie  dla kobiet, co miłości szukają nawołując ukochanego wśród bezdroży życia... No bo jak tu żyć bez miłości??? Gdy tak o tym myślę, to nachalnie wręcz przychodzi mi skojarzenie z biblijną przypowieścią o pannach głupich, które tak się do oblubieńca spieszyły, że oliwy do lamp nie zabrały i w ciemnościach błąkały się potem nieszczęsne! Coś jest na rzeczy, bo trzeba być naprawdę dojrzałym i przewidującym, albo jak mówi przypowieść ewangelijna „roztropnym”, aby dojść do celu i miłość zyskać, nawet tą ziemską tylko… O oliwie zapominać nie można!
Poza grupą odbiorców  (a właściwie odbiorczyń) wyżej wspomnianą Chcę być kochana może dopomóc paniom, co to już swego Jedynego odnalazły, ale nijak dogadać się z nim nie mogą. Pośrednio przysłużyć się może też rodzicom, bo sporo  jest o tym, jak rodzice mogą zaszkodzić w rozwoju dzieciom, a czego z kolei dzieci potrzebują, by stać się prawdziwie dorosłymi osobami idącymi przez życie z poczuciem sensu i spełnienia. Wypowiedź Cezarego Harasimowicza sugeruje, że jest to książka również dla mężczyzn. To fakt, gdyby przeczytali, co nieco by się o sobie i kobietach dowiedzieli.
Autorki prowadzą nas drogą wewnętrznego dojrzewania ku dorosłości w najlepszym rozumieniu tego słowa. Możemy wraz z nimi poprzyglądać się swojemu wewnętrznemu dziecku  (nie mylić z dzieckiem biologicznym!), często bardzo zaniedbanemu i niedostrzeganemu. Możemy wreszcie z pozycji dorosłego rozpocząć „krytyczny” dialog z krytycznym rodzicem, który w nas siedzi i punktuje każdy nasz ruch. Okazuje się, że możemy naprawdę wiele, bo szczęście zależy od nas samych, a nie tylko od tych, którzy nas otaczają. Czuję się w obowiązku ostrzec Was Drogie Panie, że po przeczytaniu tej ksiązki już tak łatwo nie zarzucicie pretensjami mężczyzny swojego życia za to, że Was nie uszczęśliwia tak, jak powinien. Jest spore prawdopodobieństwo, że odpuścicie mu brak romantycznych kolacji przy świecach i spacerów w blasku księżyca, a co najdziwniejsze, będziecie o niebo bardziej szczęśliwe. Jest również bardzo prawdopodobne, że Wasze nieudane związki nie będą jawić się Wam jako prześladujący Was pech, który sprawia, że trafiacie na najgorszego typa w mieście. Już więcej nie stwierdzicie, że to wszystko jego wina, ale same też nie będziecie taplać się w destrukcyjnym poczuciu winy, ponieważ odkryjecie, że wziąć odpowiedzialność za swoje życie, a czuć się winnym to zupełnie dwie różne sprawy.
Nie będę zdradzać więcej szczegółów, bo wydaje mi się, że wystarczająco zachęciłam. Dodam jedynie tyle, że książka ta może być też sposobem na oswojenie się z myślą o podjęciu pracy nad sobą w formie psychoterapii. Są to, jak głosi podtytuł, rozmowy terapeutyczne. Niektórym pewnie wystarczy samo przeczytanie ksiązki, by co nieco w swoim życiu zmodyfikować i żyć lepiej, pełniej. Dla innych może to być początek dłuższej drogi porządkowania swojego wewnętrznego świata. Jednym i drugim życzę powodzenia i wiele RADOŚCI płynącej ze zmiany, bo takie są efekty odważenia się na krok ku dojrzałości.


4 komentarze:

  1. Fenomenalna ksiązka, ja też bardzo polecam!
    Można ja było swego czasu kupić w sklepie EMPIK, bo ja ją kupiłam w dodtaku do gazety, chyba był to "Sens" ale nie jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka była dodatkiem do Zwierciadła. Ja ją tak kupiłam. Ale można też szukać osobno. Tak, warto :)))

      Usuń
  2. Też kupiłam kiedyś Zwierciadło własnie z ta książką. Czytałam ją - jak większość książek - "do poduszki" i pamiętam, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Bardzo dobrze się ją czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam też Bajki rozebrane tej samej autorki. Również bardzo rozwojowa książka :)

      Usuń