wtorek, 15 stycznia 2013

Kto zabrał mój ser?

Autor: Spencer Johnson
Tłumacz: Artur Kurpiewski
Wydawnictwo Studio EMKA
Warszawa 2009
Liczba stron: 90





Cytat z książki
Zawsze jest Nowy Ser, niezależnie od tego, czy potrafisz go teraz dostrzec, czy nie. Zdobędziesz go, gdy przezwyciężysz strach i wyruszysz na poszukiwania. 
(s. 66)
           




„Zastanawiam się czasami jak to jest, że niektórzy podejmują się trudnych wyzwań, dużej odpowiedzialności i potrafią przeć do przodu. Czy oni się nie boją? Jak to jest, że im się tyle udaje?” – usłyszałam niedawno od znajomej. Tak, są tacy. Ale chyba zdecydowanie więcej jest tych, którzy mają włączony „czujnik ryzyka”. Ten czujnik połączony jest z automatycznie załączającym się hamulcem, jeśli tylko zostanie stwierdzone jakieś potencjalne niebezpieczeństwo. A że jest ono wykrywane prawie zawsze, to „ludzie z włączonym czujnikiem” stale jadą na hamulcu, można by powiedzieć. Trudno w taki sposób dotrzeć gdzieś dalej, poza ogrodzenie własnego podwórka…
Rozmowa, z której cytat zawarłam powyżej, zainspirowała mnie do lektury książki, o której kiedyś słyszałam, że jest doskonała w motywowaniu do podejmowania ryzyka zmiany w życiu, oczywiście zmiany na lepsze. Nie zawiodłam się, tak rzeczywiście jest. Mowa o książce Kto zabrał mój ser? autorstwa Spencera Johnsona, znanego w świecie biznesu m.in. z Jednominutowego menedżera.  Jest to naprawdę sympatyczna lektura na jeden wieczór, przynajmniej jeśli chodzi o przeczytanie. Pracować w nas będzie zdecydowanie dłużej, bo w prosty, ale obrazowy sposób pozwala na przyjrzenie się swoim postawom w poszukiwaniu szczęścia i reagowaniu na zmiany sytuacji życiowej.
Książka mimo, że nieduża, składa się z trzech części. Istota, czyli metaforyczna opowieść Kto zabrał mój ser?, znajduje się w drugiej części.
Pierwsza i trzecia to właściwie dodatki, które mają posłużyć za wyjaśnienie, zinterpretowanie przypowieści o Serze. Dość mocno odnoszą się do obszaru biznesu i pewnie nie dla każdego będą bardzo interesujące. Moje wrażenie było też takie, że trochę upraszczają historię o Serze i odbierają jej nieco z jej wielowymiarowości. A może po prostu rozdział pierwszy i trzeci, nie mogą równać się z drugim i po prostu przy opowieści Kto zabrał mój ser? pozostałe części wypadają blado...?
Nie chcę referować tutaj całej historii Sera, ale żeby zachęcić do lektury, spróbuję troszkę przybliżyć co się za tym dość dziwnym tytułem kryje. „Ser to metafora  wszystkiego, czego pożądamy w życiu” (cytat z okładki), a więc tego, co wiążemy z poczuciem szczęścia. Dla jednych będzie to dobra praca, dobrobyt finansowy, piękny dom, dla innych może satysfakcjonujący związek, udane dzieci. Dopiszcie sobie, co chcecie: czym jest dla Was Ser?
Bohaterami są cztery istoty, z których dwie to myszy, a dwie to malutcy ludzie. Wszyscy mają wiele mówiące imiona. Myszy to Nos i Pędziwiatr, a ludzie Zastałek i Bojek. Na owe istoty można spojrzeć jak na cztery różne aspekty naszej osobowości. W każdym z nas one siedzą, tyle że w różnych proporcjach. W zależności od aspektu, który dominuje, przyjmujemy określona postawę wobec życia. Czytając odkrywamy niejako mimochodem, która istotka w nas rządzi. Po przeczytaniu historii Sera lepiej rozumiem mojego Bojka… Ale wracając do treści książki; akcja rozpoczyna się od tego, że myszy i ludzie siedzą sobie w magazynie Sera. Siedzą i zajadają aż im się uszy trzęsą. Niestety któregoś dnia Ser się kończy. Jak to się stało? Czy ktoś go zabrał?  Przeczytajcie! Zdradzę jeszcze, że dla bohaterów przychodzi czas, by wyruszyć do Labiryntu na poszukiwanie Nowego Sera. Jakimi drogami pójdą? Czy znajdą? Przeczytajcie! A potem przyjrzyjcie się Serowi w Waszym życiu, dobrze obwąchajcie i zajadajcie ze smakiem, jeśli jest smaczny. Jeśli jednak niezbyt Wam smakuje, a może nawet jest go po prostu za mało, żeby się najeść, to ruszajcie w drogę po Nowy Ser.
Ten Nowy Ser to nie tylko zmiana rzeczy zewnętrznych. To byłoby zbyt proste, a nawet uproszczone. Nie zawsze wszak chodzi o zmianę męża, sąsiadów czy pracy. „A może Stary Ser to tylko stare zachowania?” (s. 82), jak mówią dyskutanci z rozdziału trzeciego. To jest właśnie bogactwo opowieści Kto zabrał mój ser?, że można ją zinterpretować tak, jak tego potrzebujemy w tym momencie życia i sytuacji, w jakiej jesteśmy. Czytajcie, interpretujcie. Na pewno wyjdzie Wam na zdrowie! Dla mnie osobiście była to bardzo odżywcza lektura.

4 komentarze:

  1. Gdy zostałam świeżo upieczonym kierownikiem pewnego zespołu zaproponowałam koleżankom lekturę tej książeczki. Koleżanki przeczytały, a mnie się nieźle oberwało - że takie baju, baju, amerykańska wizja sukcesu, promowanie silnych, a gdzie troska o tych co słabi i nie dają rady. Wtedy pomyślałam, że się rzeczywiście wygłupiłam . A potem nasz zespół dotknęła fala zmian, a koleżanki raz po raz nawiązywały do lektury mówiąc: "oddajcie nam nasz ser", "gdzie jest ser" , „chcemy nasz ser”....
    Dla mnie jest to ważna książka o zmianie, podejmowaniu ryzyka, odwadze i wytrwałości. Dziękuję, że mi o niej przypomniałaś. Bożena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele mówiące doświadczenie! A co do podziękowań, to ja dziękuję za aktywne czytanie mojego bloga :)))

      Usuń
  2. Świetna recenzja i książka. :) Czytając rano, poprawiłam sobie humor i wciąż wracam do niej myślami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że lektura miała wpływ nie tylko na humor. Owocnych rozmyślań!

      Usuń