Autor: Wojciech Widłak
Ilustracje: Elżbieta Wasiuczyńska
Wydawnictwo: Media Rodzina, Poznań
Liczba stron: 48
Wiek czytelnika: 3-6 lat
Cytat z książki
Tego dnia od rana słońce przygrzewało tak mocno, że chyba musiała już być naprawdę wiosna. Pan Kuleczka uśmiechnął się radośnie i otworzył szeroko okno.
(s. 10, cz. Skrzydła)
Tym razem proponuję coś dla dzieci, szczególnie tych przedszkolnych. Będzie mowa o książce dla dzieci, która będzie także przyjemną lekturą dla rodzica. Już sama myśl o czytaniu Pana Kuleczki sprawia, że jakoś cieplej się robi i sympatyczniej… To jedna z tych książek, które uwielbiam synowi czytać, a on uwielbia słuchać (i komentować oczywiście). Z rozmów z innymi mamami wiem, że w wielu domach jest podobnie. I już samo to, co napisałam wystarczyłoby chyba, aby Pana Kuleczkę zarekomendować jako książkę rodzinną.
Cóż jest takiego w Panu Kuleczce, że budzi tyle sympatii u dzieci, a także u rodziców? Od jednej z mam usłyszałam, że chętnie czyta córce Pana Kuleczkę, bo w tej książce jest „tak normalnie”. To proste określenie wiele mówi. Z pozoru mogłoby się wydawać, że jest przeciwnie. Tytułowy bohater jest typem dość oryginalnym, niejako prowokującym sąsiadów do plotek już choćby z tego powodu że „stale chodził w muszce i w dodatku chyba codziennie w innej”. Nikt też nie wie, czym ten starszy okrągły pan się zajmuje. Wiadomo natomiast, że mieszka ze zwierzętami. Owe zwierzęta to pozostali bohaterowie książki. Nie są to jednak zwierzęta zwyczajne. Otóż pies Pypeć i kaczka Katastrofa potrafią mówić, a i mucha Bzyk-Bzyk, mimo że nie mówi, przeciętną muchą nie jest.
Jednocześnie książka przedstawia świat cudownie normalny, taki, jakiego często być może nam brakuje, pełen ciepła, życzliwości, zwyczajnych wydarzeń i spokojnego doświadczania mijającego czasu. Śmiem twierdzić, że jest to książka szczególnie cenna w dzisiejszym rozpędzonym świecie, gdzie ciągle za czymś gonimy i cierpimy na chroniczny brak wolnych chwil czy zwyczajnego odpoczynku. Pan Kuleczka ma czas… Dla swoich podopiecznych ma zresztą nie tylko czas, ale również ciepłe uczucia, ogromną wyrozumiałość oraz cudowną umiejętność odczytywania ich potrzeb i wejścia w ich dziecięcy sposób pojmowania świata. Dla mnie osobiście to prawdziwa szkoła dobrego rodzicielstwa. A może nawet więcej. Można śmiało powiedzieć, że pan Kuleczka wie czym jest sztuka życia! Potrafi docenić to, co przynosi dzień, piękno przyrody, spokojnie przyjmować mniejsze i większe katastrofy, również te z udziałem kaczki Katastrofy czy Pypcia i Bzyk-Bzyk. Bije z niego ciepło, optymizm i postawa przyjmowania świata i innych takimi, jacy są. Tym wszystkim zaraża swoich podopiecznych oraz czytelników (małych i dużych). Gdy zasiadam z dzieckiem do lektury Pana Kuleczki ogarnia mnie błogi spokój, gdzieś daleko zostają różne niepokoje i troski. Czytam i wiem, że tak warto żyć… To znajduję w tej książce ja jako rodzic. A co mogą odkryć i przeżyć dzieci?