Autor: Thomas Gordon
Tłumacz: Alicja Makowska, Elżbieta Sujak
Tłumacz: Alicja Makowska, Elżbieta Sujak
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Pax
Warszawa 2002
Liczba stron: 312
Cytat z książki
Kiedy ludzie zostają rodzicami, (...) zapominają, że są ludźmi (…) Usiłują zachowywać się w określony sposób, ponieważ sadzą, że rodzice powinni zachowywać się tak właśnie. (s. 19)
Tym razem klasyka, a nawet „klasyczna klasyka” spośród książek dotyczących wychowywania dzieci. Gordon wydał ją w 1970 roku, a więc trochę czasu już minęło. Można by się zastanawiać na ile to, co pisze jest aktualne i przystaje do dzisiejszej rzeczywistości. Rozwiewam obawy: przystaje. Oczywiście, niektóre przykłady z życia rodzinnego brzmią trochę archaicznie, ale to w niczym nie dezaktualizuje przekazu Wychowania bez porażek.
Muszę uczciwie powiedzieć, że miałam dylemat czy opisywać tutaj tę książkę. A to dlatego, że gdy ją czytałam, to jakoś z lekka się „zdołowałam”. Jednocześnie nie mam wątpliwości, że jest to książka wartościowa i dobrze by było, aby każdy, kto przejmuje się swoją rolą wychowawcy, poznał metodę wychowywania bez porażek. Postanowiłam więc recenzję zamieścić prezentując zarówno to co, według mnie, jest w tej książce cenne, jak i podzielić się moimi dylematami. A czytelnik, który swój rozum ma, zdecyduje co ma dalej czynić.
Zacznijmy więc od pozytywów! Gordon pisze przejrzyście, porządkuje swoje przemyślenia, nie skąpi przykładów. Książkę czyta się dobrze, szczególnie, jeśli przebrniemy przez pierwsze 50 stron i zaczynamy chwytać przekazywaną przez autora ideę. A idea niewątpliwie jest dobra: relacja między rodzicami i dziećmi ma być satysfakcjonująca dla obu stron, potrzeby zarówno dzieci, jak i rodziców powinny być brane w tej relacji pod uwagę. Konflikty, które są nieuniknione, mogą być tak rozwiązywane, że nikt nie czuje się pokonany. Brzmi obiecująco, prawda?
Od czego wiec zacząć, żeby tak wyglądały nasze kontakty z dzieckiem? Przede wszystkim od autorefleksji, której ta książka może naprawdę dobrze posłużyć. Wraz z autorem możemy się przyjrzeć poziomom akceptacji i braku akceptacji dla naszych dzieci. Możemy zanalizować nasz sposób komunikacji z dzieckiem, a dalej przyjrzeć się stosowanym metodom wychowawczym.