sobota, 19 stycznia 2013

Macierzyństwo bez lukru 2


Redakcja: Joanna Skotnicka i Dorota Smoleń
Wydawnictwo RW2010
Poznań 2012
Liczba stron: 137





Cytat z książki
- O której położyłaś się spać ? (…)
-O  pierwszej.. drugiej… drugiej trzydzieści… trzeciej… czwartej… czwartej piętnaście i piątej trzydzieści… (s. 71)
           





Droga Mamo! Czy miewasz czasami wrażenie, że inne kobiety lepiej radzą sobie z macierzyństwem? Że w innych domach jakoś spokojnie, a Ty jesteś na skraju wyczerpania? Myślisz, że Tobie szczególnie brakuje cierpliwości i wyrozumiałości dla własnych dzieci? Zastanawiasz się dlaczego właśnie Twoje dziecko, a nie sąsiadki, nie potrafi przespać nocy ani samodzielnie usnąć? Dlaczego właśnie Twoje dziecko biega i krzyczy udając potwora przez pół dnia, a syn siostry układa puzzle? No i dlaczego właśnie Twój mąż nie chce nawet spróbować dać dziecku obiadku, twierdząc, że on będzie karmił, gdy już będzie umiało jeść? A jeszcze poza tym, jak to się dzieje, że inne matki umieją o siebie zadbać, a Ty zamiast nowej farby na włosach masz strąki zlepione kaszką?
Jeśli w Twojej głowie pojawiło się kiedyś (albo pojawia się nagminnie) więcej niż jedno z powyższych pytań, to… Nie, to wcale nie oznacza, że jesteś okropną matką, tym strasznym wyjątkiem w morzu samych wspaniałych mam. Te wszystkie pytania to „uroki” macierzyństwa, które nie jest idyllą i czasem ma się szczerze dość. Tak dość, że chciałoby się powiedzieć: „Składam rezygnację ze stanowiska matki. Proszę o rozwiązanie umowy w trybie natychmiastowym!” A jednocześnie jest tak, że kocha się te swoje dzieciaki ponad wszystko, a macierzyństwo nadaje życiu pełni. Rozdarcie??? Nie, rzeczywistość macierzyństwa bez lukru.
Przeczytałam ostatnio e-book pod takim właśnie tytułem Macierzyństwo bez lukru, konkretnie jego część drugą. Bardzo, ale to bardzo polecam go wszystkim rodzicom, zarówno matkom, jak i ojcom.
Chociaż rzecz dotyczy macierzyństwa, to panowie na pewno nic nie stracą, jeśli trochę poczytają o rodzinnej rzeczywistości z kobiecego punktu widzenia.
 Czym jest Macierzyństwo bez lukru 2? Otóż jest to zbiór tekstów matek-blogerek, którego istotę dobrze wyjaśnia podtytuł Mity, stereotypy, banały, czyli odczarowujemy zaklęcia, związane z macierzyństwem. Celem antologii jest pomoc dla chorego na rdzeniowy zanik mięśni Mikołajka. Na ten cel przeznaczony jest cały dochód ze sprzedaży e-booka. I już choćby z tego powodu warto antologię kupić.
A dlaczego warto ją przeczytać? Mogłabym tutaj poteoretyzować na temat pojęcia macierzyństwa, stereotypu Matki Polki, powołać się na jakieś badania statystyczne, ale tego nie zrobię. To nie oddałoby bogactwa treści, jakie zawiera Macierzyństwo bez lukru, treści płynących z doświadczeń matek, niezależnie od tego, co mówią „mądre księgi”. A odnośnie teorii, to antologia zawiera, poza tekstami blogujących mam, również wypowiedź psychologa, która naprawdę zgrabnie owe żywe doświadczenia przekłada na język psychologii. Jest między innymi co nieco o wystarczająco dobrej matce, określeniu bardzo mi bliskim. Kto czytał moją recenzję Wystarczająco dobrych rodziców, ten wie, a innych przy okazji zachęcam. Wracając jednak do e-booka, można powiedzieć, że są to perełki z blogowego świata macierzyństwa. Przyznaję, że lekturę rozpoczynałam z pewnym dystansem, cóż bowiem odkrywczego mogą mi przynieść teksty z blogów pisanych przez matki – myślałam – sporo już się ich przecież naczytałam. Nie jestem też wielką fanką „ekshibicjonizmu” w sieci. Wbrew obawom, okazało się, że czytałam jednym tchem, i nawet nie przeszkadzało mi, jak z reguły, że to e-book, a nie papier. Czytałam i przeżywałam, trawiłam i myślałam… często o moim macierzyństwie, które choć jest dla mnie fascynujące i za nic bym go nie oddała, to jednak lukru na nim zdecydowanie brak. Tym bardziej teraz, gdy trzeba ogarnąć dokazującego, pełnego energii (choć nie twierdzę, że to ADHD) czterolatka i siedmiomiesięczną panienkę, która lubi dużo jeść a mało spać i naprawdę doskonale potrafi zadbać o swoje potrzeby.
Tekstów jest sporo i nie sposób odwołać się do wszystkich, napiszę więc o tych, które poruszyły mnie najbardziej. Piękny jest wpis dotyczący porodu naturalnego, który, wbrew obiegowym opiniom, gehenną być nie musi. Przeciwnie, może być, tak jak u Balderdash i u mnie, doświadczeniem, którego nie chce się zapomnieć, dającym siłę, z którą idzie się dalej przez życie. W uszach wciąż dźwięczą mi zdania z tekstu Nie będę taka jak moja matka. Choćby to zdanie: „jestem matką od błędu do błędu, od porażki do porażki. Od czasu do czasu mi się coś udaje” lub „limit mojej miłości się chwilowo wyczerpał”. Mocne jest to, co pisze Frustratka i jakieś bliskie, mimo że nie mam do końca tak samo. Podobnie, jak Monilla, myślę czasem, że „życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Zostało mi jeszcze tylko piętnaście lat…” Przemawia do mnie tekst, że warto zadbać o swój sen, co by znerwicowanych dzieci nie hodować. A teksty Loli-matki o tym jak nieraz trudno z własną złością wygrać bój o cierpliwość wobec potomków są po prostu bezcenne! Poruszające są też zwierzenia i rozważania matek, których dzieci nie urodziły się zdrowe.
Wymieniłam tylko niektóre z tekstów matek-blogerek. Naprawdę warto przeczytać wszystkie. Aha, poza tekstami są też ilustracje. Dla mnie te autorstwa Kruszki są rewelacyjne, uśmiałam się jak rzadko kiedy! Śmiem twierdzić, że zachęciłam wystarczająco. Nie pozostaje Wam nic innego, jak  tylko zajrzeć na bloga (klik>) macierzyństwo-bez-lukru i ściągnąć dla siebie e-booka. Na marginesie dodam, że jest też oczywiście część pierwsza wydana również w ramach pomocy dla małego Mikołajka.

12 lutego 2013r. powyższa recenzja zdobyła II miejsce w konkursie ogłoszonym na stronie Macierzyństwa bez lukruJ  Link TUTAJ

2 komentarze:

  1. Czuję się zachęcona...:)
    Choć trudne wspomnienia z poprzednich lat wydają mi się ''kaszką z mlekiem'' w porównaniu do dziś...CZASU BUNTU.Czerpię z tych wspomnień siłę i nadzieję...
    i czekam na ''pięćdziesiątkę'' ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego dobrego życzę! To dobrze, że jest z czego czerpać siłę :)))

      Usuń