fot. Izabella Kuźniak-Borucka
Autor: Michaela Haas
Przekład: Lidia Białek
Wydawnictwo Charaktery
Kielce 2017
Liczba stron: 368
Trauma to słowo, które budzi zdecydowanie przykre emocje. Co prawda, od kiedy weszło do potocznego języka, straciło trochę ze swej mocy. Trochę tak, jak jest pewien trend do nazywania chwili obniżonego nastroju depresją i odbierania jej znaczenia. a przecież jest depresja, która jest bardzo trudnym i poważnym stanem i nie oznacza po prostu tego, że „jest mi dziś trochę gorzej”. Nazywanie „traumą” każdego przykrego, zaskakującego negatywnie doświadczenia jest czymś podobnym. Oczywiście zawsze pozostaje czynnik subiektywny w tym, jak przeżywamy określone sytuacje. Warto jednak podkreślić, że pojęcie traumy odnosi się do wydarzeń urazowych, z reguły o nagłym charakterze, związanych z narażeniem na utratę zdrowia, życia czy narażeniem na przemoc seksualną. O traumie można mówić zarówno, gdy sytuacja dotyczy danej osoby bezpośrednio, ale również gdy dotyka osobę bliską czy jest się świadkiem takiego zdarzenia.
Ten wstęp jest istotny, aby dobrze rozumieć dwa pojęcia związane z traumą- zespół stresu pourazowego (PTSD) oraz rozwój potraumatyczny (pourazowy). Dwa przeciwległe bieguny, a może wcale nie? Według mnie niekoniecznie, bo można od PTSD przejść do rozwoju. Bo może być tak, że są pewne cechy PTSD i jednocześnie rozwój. Jak to dobrze, że człowieka nie da się zaszufladkować do określonych kategorii diagnostycznych. Bardzo tego doświadczam w pracy terapeutycznej i, co chcę podkreślić, jest to bardzo dobre doświadczenie – spotykam człowieka w całym bogactwie jego przeżyć, reakcji, wyborów.
Książka Niezniszczalni jest takim właśnie spotykaniem człowieka. Kolejne rozdziały to historie konkretnych osób i ich życiowej drogi, wydarzeń traumatycznych, które ich dotknęły, czy może, należałoby powiedzieć, na nich spadły, a potem ich odpowiedzi na te sytuacje. Brak wyboru, nieuniknione, często straszne. A potem decyzja, jak ma wyglądać moje życie dalej. Na tym nie koniec, za decyzją trud, czasem wielki wysiłek dnia codziennego, by ponawiać swój wybór życia, które ma znaczenie.
Dla mnie szczególnie poruszająca była historia Coco Schumanna, który sam o sobie mówi: „jestem muzykiem, który przeżył pobyt w obozie koncentracyjnym. Nie osobą, która przetrwała Holokaust i tak się składa, że tworzy muzykę”. Ważne rozróżnienie – co nas definiuje, jak sami siebie definiujemy…?
W książce znajdziecie i innych bohaterów, którzy pokazują, jak wiele od nas zależy, jeśli dostrzeżemy „szczelinę wolności”, o której mówił Frankl. Swoją drogą autorka powołuje się na niego również. Pozwolę sobie jeszcze na zacytowanie za nią Frankla: „Nienormalna reakcja na nienormalną sytuację jest normalnym zachowaniem”. To ważne w rozumieniu traumy, w rozumieniu osoby, która przeżyła traumę, również w rozumieniu siebie, jeśli Cię to dotyczy. Nie chciałabym, żeby to wskazanie na drogę rozwoju potraumatycznego było odebranej jako minimalizowanie doświadczenie traumy i jej negatywnych skutków. Jeśli przeczytacie książkę, śledząc losy jej bohaterów dostrzeżecie proces, który prowadzi do rozwoju, nie cudowny zwrot akcji. Dowiecie się też, co w tym procesie może być pomocne.
Wskazówki Michaeli Haas i bohaterów jej książki są ze wszech miar warte rozważenia. Szkoda tylko, że aspekt duchowy dość mocno zawężony jest do buddyzmu. Wynika to z drogi rozwoju autorki i jest to dla mnie zrozumiałe. Mimo tego brakowało mi jednak w tym obszarze szerszej perspektywy.
Jesteście ciekawi treści książki? W tych szczególnych okolicznościach, w których teraz funkcjonujemy, warto dostrzec, że w trudzie jest możliwy rozwój, że moc w słabości się doskonali.
Trzymajcie się zdrowo!