sobota, 1 grudnia 2012

Porozumienie bez przemocy. O języku serca


Autor: Marshall B. Rosenberg
Tłumacz: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo: Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza
Warszawa 2009
Liczba stron: 216


Cytat z książki
Jeśli umiemy okazywać empatię, możemy pozostać bezbronni, zapobiec wybuchom przemocy, znieść cudzą odmowę, nie dopatrując się w niej dowodu, że nas odtrącono, ożywić drętwą rozmowę, a nawet usłyszeć uczucia i potrzeby wyrażane w milczeniu. 
(s. 138)
           



Kiedy opisywałam Wychowanie bez porażek, miałam sporo skojarzeń z  Porozumieniem bez przemocy Rosenberga. Stało się dla mnie jasne, że w moim blogu musi się znaleźć miejsce dla tej bardzo już znanej (ale wciąż jeszcze za malo) książki.  A skąd skojarzenia przy recenzji Wychowania?
Między wymienionymi książkami jest pewne podobieństwo, ale i spore różnice. Obie korzystają ze szkoły komunikacji i nawołują do takiego komunikowania się z innymi, które respektuje potrzeby obu stron, a tym samym wolne jest od użycia władzy (Gordon) czy przemocy (Rosenberg). Porozumienie bez przemocy jest jednak skierowane do szerszego grona odbiorców, bo można powiedzieć, że właściwie do wszystkich, którym zależy na tym, żeby porozumieć się w sposób konstruktywny. Choć, żeby być sprawiedliwą muszę dodać, że jest książka Gordona dotycząca porozumiewania się z ludźmi, nie skupiająca się już tylko na relacjach rodzic – dziecko. A z kolei w nurcie PBP (porozumienia bez przemocy) powstało sporo literatury dotyczącej obszaru szkoły.
Dlaczego warto sięgnąć po Porozumienie bez przemocy? Po pierwsze, jak już napisałam, jest to książka dla każdego. Może ona służyć lepszemu rozumieniu siebie, poprawie relacji małżeńskich, z dziećmi, kontaktów w pracy albo na przykład z sąsiadami. Tak więc grono potencjalnych odbiorców jest szerokie. Trzeba też zaznaczyć, że autor bierze to pod uwagę i pisze tak, aby być rozumianym.
Książka ma przejrzysty układ tekstu wzbogacony wytłuszczonymi  na marginesach najważniejszymi tezami i ramkami z przykładami sytuacji zastosowania PBP. Ponadto zawarte są inspirujące cytaty, a nawet ilustracje, dzięki którym książkę czyta się naprawdę sympatycznie. Język używany przez autora można śmiało nazwać „językiem serca”, bo trafia do czytelnika prosto i celnie. Nie ma tu wydumanych rozważań teoretycznych i innych zniechęcających pseudo-mądrości.
Niewątpliwym atutem książki jest według mnie „zejście w głąb” w analizowaniu problematyki komunikacji między ludźmi. Nie znajdziemy więc żadnych trików na to, jak sprytnie osiągnąć w kontaktach z ludźmi to, czego my chcemy, a oni niekoniecznie. Wręcz przeciwnie, autor zachęca nas do odkrywania w sobie zdolności do empatii, którą nazywa też dawaniem z serca czy współczuciem. A co najważniejsze, czytając książkę, nie unikniemy autorefleksji, bo dobra komunikacja według Rosenberga zaczyna się od „współczującego kontaktowania się z samym sobą”. Myślę, że warto tu zaznaczyć, że współczucie, bycie współczującym nie ma tu żadnych konotacji negatywnych, nie należy mylić go z litością.
Dzięki lekturze Porozumienia bez przemocy możemy przyjrzeć się naszym emocjom, potrzebom, wziąć za nie odpowiedzialność (w odróżnieniu do unikania odpowiedzialności i przerzucania jej na innych). Nauczymy się też odróżniać obserwacje od ocen, co wbrew pozorom nie jest wcale łatwe, bo jesteśmy od kołyski traktowani nieustanną oceną naszej osoby i naszych zachowań. Dowiemy się również jak formułować swoje oczekiwania wobec innych, które Rosenberg nazywa ładnie „prośbą o gest wzbogacający życie”. Te wszystkie elementy razem tworzą metodę porozumienia bez przemocy, zwaną w skrócie PBP. W celu zdobycia wiedzy bardziej szczegółowej zapraszam do sięgnięcia po książkę. Dodam na zachętę, że jest w niej jeszcze co najmniej kilka ciekawych wątków, jak na przykład wyrażanie gniewu, rozprawienie się ze słówkiem „muszę”, zasady udzielania dobrej pochwały i przyjmowania uznania oraz wiele innych.
Można by stwierdzić, że właściwie porozumienie bez przemocy to żadna nowość, o co więc tyle szumu. Rzeczywiście, sam autor przyznaje, że „nie ma w tej metodzie niczego nowego, wszystkie jej składniki znane są od stuleci” (s. 17). Mimo tego, jakoś tak się dzieje, że mało kto porozumiewa się w ten nasycony empatią sposób, a świat pełen jest przemocy. Czasami potrzebujemy przypominać sobie o rzeczach podstawowych i uczyć się tego, co  najprostsze…




4 komentarze:

  1. Tytuł brzmi znajomo;). Widze Kasiu, że odswiezasz pozycje, które spozytkujesz wkrótce na oddziale podczas warsztatów;)

    OdpowiedzUsuń
  2. na to wygląda... A tytuł, fakt, powszechnie już znany ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytuł może i powszechnie jest znany, bo wydany pierwszy raz już dobrych klika lat temu. Jednak zdecydowanie wart polecenia. Chociaż, niektórym trudno jest czytać tą książkę. Wtedy polecam "Tańcowała żyrafa z szakalem" S. Rust.
    Książka napisana inaczej ale mówi o tym samym. Dla niektórych jest lepszym wprowadzeniem do Porozumienia bez Przemocy niż podstawowa książka Twórcy metody M. Rosenberga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę odkryłem w tamtym roku i powiem tyle, że pozycja obowiązkowa. Zapraszam zielonogórzan zainteresowanych tematem porozumienie bez przemocy

    OdpowiedzUsuń