Autor: Katharine Ellison
Tłumacz: Olena Waśkiewicz
Tłumacz: Olena Waśkiewicz
Wydawnictwo Jacek Santorski & Co agencja Wydawnicza
Warszawa 2008
Liczba stron: 344
Cytat z książki
Nie ma lepszej rzeczy, którą kobieta mogłaby zrobić dla swojego mózgu, niż urodzenie dziecka. (s. 20)
To, że akurat teraz sięgnęłam po książkę Umysł mamy nie jest przypadkowe. Zresztą chyba nigdy nie jest przypadkiem, jaką lekturę wybieramy. Żeby ksiązka nas zainteresowała, musi poruszać w nas coś ważnego, dotykać jakiś potrzeb, dylematów, z którymi się zmagamy. A ja właśnie jestem już po urlopie macierzyńskim i rozpoczynam zmagania z tym, co się dziś tak ładnie nazywa, work-life balance, czyli, po polsku, równoważenie życia rodzinnego i zawodowego. Jeszcze nie jestem pewna czy równoważę czy balansuję… na cienkiej linie. Ostatecznie chcę jednak równoważyć i pewnie z tego powodu zasiadłam do lektury książki Katharine Ellison, matki dwójki dzieci, która twierdzi, że dzięki macierzyństwu jest inteligentniejsza, a jej życie zawodowe nic nie straciło przez fakt, że została matką. Nawet więcej, stało się wręcz przeciwnie. Pisze ona, że „choć dzieci wykańczały ją fizycznie, to jednocześnie pobudzały jej umysł” . Z poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, powstała opisywana tutaj książka, balsam dla duszy matki wracającej do pracy!
Na samym wstępie muszę uprzedzić, że jest to lektura dla osób, których nie przeraża unaukowione podejście do rzeczywistości. Książka jest bowiem naszpikowana opisami z badań nad mózgiem, wpływem hormonów, neuroprzekaźników i to niekoniecznie badań dotyczących ludzi. Sporo jest o szczurach, które, w przeciwieństwie do ludzi, są wdzięcznymi obiektami eksperymentów naukowych. Autorka powołuje się na szereg nazwisk zarówno naukowców, jak i kobiet, które we własnym życiu doświadczyły dobroczynnego wpływu macierzyństwa na swój umysł, a co za tym idzie na życie zawodowe. I choć niewątpliwie są to atuty książki, bo tezy autorki stają się bardziej wiarygodne, skoro są poparte dowodami naukowymi, to jednocześnie dla wielu osób mogą to być minusy. Dla mnie samej, choć zdawałam maturę z biologii, a neuropsychologia swego czasu wręcz mnie fascynowała, niektóre fragmenty były dość ciężkostrawne. Być może niecałe pięć lat bycia matką to jeszcze za krótko, by mi się dostatecznie rozwinęła inteligencja…
A tak już całkiem serio, to chcę Wam, mimo wspomnianych utrudnień w czytaniu, Umysł mamy bardzo polecić. Dla mnie lektura była ogromną radością i naprawdę wniosła wiele optymizmu w moje patrzenie na kwestię rozwoju zawodowego kobiet, które są matkami. A że też się do tego grona zaliczam, to radości we mnie w trakcie czytania było tym więcej. Ellison przekonująco pokazuje jak macierzyństwo niejako zmusza nas do rozwoju intelektualnego. Oczywiście są wyjątki, bo nie każda kobieta z tej szansy, gdy zostaje matką, korzysta. Cytowana w książce Kelly Lambert twierdzi, że wiele kobiet nie docenia transformacyjnego potencjału macierzyństwa; „to prawie tak, jakby jeździły samochodem nie wiedząc, że w bagażniku schowany jest skarb” (s. 314). Te , które skarb odkrywają, zauważają, że macierzyństwo wyostrzyło ich zmysły, zwiększyło spostrzegawczość, nauczyło wykonywania wielu rzeczy równocześnie, uodporniło na wpływ stresu, rozwinęło inteligencję emocjonalną, umiejętność rozwiązywania konfliktów, zdolność do empatii, dało silę i motywację do wprowadzeniu w życiu pozytywnych zmian. Można by tak wymieniać jeszcze długo, a wszystko poparte wynikami badań naukowych! Oczywiście bycie matką, szczególnie małych dzieci, to ogromne obciążenie, ale autorka zachęca nas do zobaczenia jasnej strony tej często tak trudnej rzeczywistości. W pewnym sensie mówi: „Jest nagroda za Twe trudy Matko. Tą nagrodą jest nie tylko cudownie rozwijające się dziecko, w które zainwestowałaś tyle czasu i energii. Jest nią Twój własny rozwój Matko! Więc zamiast twierdzić, że macierzyństwo pozbawiło Cię czegoś, że być może pieluchy przesłoniły Ci mózg, zobacz, ile zyskujesz. I zastanów się jak to wykorzystać!”
Po urodzeniu pierwszego dziecka, w trakcie urlopu macierzyńskiego, zdawałam ważny dla moich kwalifikacji zawodowych egzamin. Na ów egzamin jechałam, zamiast z notatkami, z laktatorem w torebce. Nie tylko zdałam, ale napisałam test najlepiej z całej całkiem licznej grupy. Dziś dopiero rozumiem, jak to się stało. Wtedy wynik egzaminu bardzo mnie zaskoczył, bo czułam się niedouczona, było we mnie sporo obaw. Cóż chyba uległam stereotypowi "odmóżdżonej mamuśki" nie doceniajac swoich możliwości. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że macierzyństwo nauczyło mnie doceniać czas, wykorzystywać efektywnie każdą chwilę, choćby taką jak ta, kiedy dzieci już śpią, a ja mogę siąść przy komputerze i korzystać z mojego rozwiniętego, dzięki byciu matką, mózgu. Mój drugi urlop macierzyński zaowocował powstaniem tego bloga. I chociaż czasami narzekam czekając z niecierpliwością, kiedy dzieciaki wreszcie podrosną, kiedy będzie mi dane przespać noc, móc poczytać książkę ot choćby przez pół godziny, to nie mam wątpliwości, że decyzja o macierzyństwie była ze wszech miar słuszna i dla mnie korzystna.
Wracając do książki, to warto byłoby ją polecić pracodawcom, bo jak mówi jeden z tytułów rozdziałów matka jako pracownik to „więcej niż MBA”. Pewnie nie każdy pracodawca doceni matkę-pracownika, ale może czas żebyśmy zaczęły dostrzegać własny potencjał. Jak słusznie zauważa autorka: „tak długo jak uważasz się za marionetkę, inni ludzie z ochotą będą pociągać za sznurki” (s. 278). Czerpmy więc z macierzyństwa pełnymi garściami, zyskamy na tym i my, i otoczenie również, nie tylko to z kręgu zawodowego. Zapraszam do inspirującej lektury!
Książki jeszcze nie przeczytałam,ale napewno przeczytam.Dzisiaj jestem już babcią.Dla mnie bycie matką jest czymś niezwykłym.Dzieci stawiają matkę do pionu,pełnej koncentracji zarówno fizycznej jak i umysłowej. Wtej dziedzinie nie można się zagapić.Dzieci analizują każde twoje słowo i każdy czyn.Kiedy są małe podziwiają,naśladują. Kiedy dorastają krytykują.Natomiast kiedy są już w wieku dojżałym traktują cię jak wapniaka.Wydaje się to smutne,ale tak naprawdę nie ma nic piękniejszego jak czuć że rozumiesz twoje dziecko.Wydaje mi się,żeby poczuć prawdziwe szczęscie trzeba być matką,a być bardzo szczęśliwą trzeba być babcią
OdpowiedzUsuńBardzo zapraszam do lektury książki. Najważniejsze to, żeby samemu nie czuć się "wapniakiem", a w tym książka Umysł mamy na pewno może pomóc :-)))
UsuńO rety...nawet nie wiesz jak bardzo tej książki potrzebowałam półtorej roku temu jak wracałam do pracy po urlopie macierzyńskim..ja sama nie czułam się wówczas mało wartościowa, ale z pewnością po powrocie do pracy dużo gorzej byłam trakowana. A co gorsza - godziłam się na to i sama zaczęłam wierzyć, że jestem pracownikiem "mniej wartościowym".
OdpowiedzUsuńTak, nie jest łatwo, gdy uwierzymy zewnętrznym i wewnętrznym krytykom... Ta książka to przeciwwaga dla tych "Typów".
Usuń