niedziela, 16 sierpnia 2015

Zaangażowane rodzicielstwo a autokreacyjny aspekt rozwoju dorosłych




Autor: Lucyna Bakiera
Wydawnictwo Diffin (dziękuję)
Warszawa 2013
Liczba stron: 354
           



Gdy odkryłam istnienie tej książki, ucieszyłam się bardzo i zdziwiłam z lekka. Radość była z tego powodu, że temat rozwojowego rodzicielstwa to coś, co mnie interesuje dokładnie od momentu, gdy zostałam mamą po raz pierwszy, a na przestrzeni lat to zainteresowanie tylko i wyłącznie wzrasta. Pisałam nawet na ten temat dla serwisu Dzieci są ważne. Zdziwienie było wywołane tym, że dotąd w dużej mierze bezskutecznie szukałam literatury na ten temat. Okazało się, że nie tylko jest książka w tym temacie, to na dodatek autorką jest osoba mi znana, prowadząca zajęcia z psychologii rozwojowej, gdy byłam na studiach.

I choć publikacja ma charakter zdecydowanie naukowy, to nie dałam się zniechęcić. Fakt, czytanie trwało tyle, co zwykle starczyłoby na trzy książki. Przyznać też muszę, że przy modelu zależności między zmiennymi, gdzie autorka omawia te wszystkie wariancje, kowariancje ze swoich badań, nie do końca dałam radę. Mimo tego wydaje mi się, że najistotniejsze przesłanie z książki do mnie trafiło, że sporo się dowiedziałam i był to czas wykorzystany owocnie.


Lucyna Bakiera stawia tezę, że zaangażowanie w rodzicielstwo jest powiązane z doświadczeniami autokreacyjnymi, czyli ukierunkowaniem na wykorzystanie swojego potencjału, poczuciem podmiotowości, możliwości kreowania swojego życia, poczuciem wpływu rodzicielstwa na własny rozwój. Książka dostarcza solidnej dawki wiedzy teoretycznej w tym obszarze oraz prowadzi czytelnika przez proces badań naukowych sprawdzających powyższą tezę.

Zaangażowane rodzicielstwo to lektura raczej dla profesjonalistów, więc pozwolę sobie na przytoczenie kilku wniosków z owych badań autorki, żeby poszerzyć grono odbiorców tak cennych w moim odczuciu treści. To ważna przeciwwaga dla tak wszechobecnego przedstawiania rodzicielstwa jako ograniczenia, poświęcenia kosztem siebie, przeszkody na drodze do sukcesu. Autorka przytacza badania będące przeglądem prasy, z których jednoznacznie wynika, że rodzina w mediach przedstawiana jest głównie w negatywnym świetle. Dominują tematy przemocy, aborcji, bezrobocia, rodzinę przedstawia się jako twór niestabilny, naznaczony problemami.

Tymczasem Lucyna Bakiera w swoich badaniach stwierdziła między innymi, że:
  •  Im większe zaangażowanie w rodzicielstwo, tym większa orientacja autokreacyjna i poczucie rozwoju dzięki rodzicielstwu.
  • Zaangażowanie rodzicielskie jest tym większe, im ludzie bardziej zadowoleni są ze swoich relacji małżeńskich, w szczególności w aspekcie widzenia małżonka jako podobnego do siebie.
  • Kobiety bardziej włączają się w zadania rodzicielskie, szczególnie w wymiarze behawioralnym zaangażowania (czyli konkretnych czynności).
  • Intensywność zaangażowania jest niezależna od liczby dzieci, za to różnicuje ją poziom wykształcenia – osoby z wyższym wykształceniem są bardziej zaangażowane.

Warto może wyjaśnić, że wysokie zaangażowanie rodzicielskie nie ma nic wspólnego z nadopiekuńczością, fiksacją na rodzicielstwie czy lękowym przeżywaniem rodzicielstwa. W zdrowym zaangażowaniu aktywność rodzica ma na celu wspieranie rozwoju dziecka, kształtowanie jego dojrzałości osobowej.

Z literatury w tym obszarze pisałam kiedyś o książce Umysł mamy. Jak macierzyństwo rozwija naszą inteligencję. Ależ się wtedy rozpisałam! Choć i tam ostrzegałam przed „unaukowieniem” książki, to na pewno dla nie-psychologa będzie ona przystępniejsza niż ta dziś omawiana. 
Pomagaczom polecam jednak szczególnie książkę Zaangażowane rodzicielstwo. Warto wiedzieć, gdzie szukać z klientem jego zasobów, możliwości i nie ulegać mitowi, jakoby rodzicielstwo cofało człowieka w rozwoju.

Zaskoczyły Cię wyniki badań autorki książki, czy może to dla Ciebie oczywiste, że rodzicielstwo rozwija?



3 komentarze:

  1. Bardzo czekałam na nowości na tej stronie.
    A tu taka ciężka lektura...
    Rodzicielstwo wydobywa z nas to, co najpaskudniejsze...
    I to jest szansa na rozwój :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, czasem ta prawda o sobie odkrywana przy dziecku bywa bolesna. Ale odkrywamy też to co najlepsze w nas. I to jest ten motor, dzięki któremu szansę na rozwój płynącą z odkrywania paskudztw możemy wykorzystać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń