sobota, 28 grudnia 2019

„Uśmiechnij się! Siadamy do stołu”, czyli rodzinne posiłki bez napinki


Autor: Jesper Juul
Przekład: Dariusz Syska
Wydawnictwo MiND
Podkowa Leśna 2016
Liczba stron: 144

Kontynuuję tematykę związaną z jedzeniem. Jesper Juul, choć nie wspomina o mikrobiomie i specyfice działania jelit, bliski jest tezom  z książki Twój drugi mózg. Pięknie pisze o dobrym jedzeniu, o wartości przygotowywania posiłków. Z innej perspektywy wskazuje na fatalną rolę stresu, jednak wnioski są podobne. Stres i jedzenie nie idą z sobą w parze.

Podoba mi się racjonalne podejście Juula, który nie mami czytelnika łatwymi rozwiązaniami i obietnicami idealnej rodziny w idealnej harmonii zjadającej ekologiczną sałatę. Pokazuje jasno, że nic nie dzieje się samo. Rodzic „przewodnik stada” ma wpływ na żywienie dzieci, ale ten wpływ nie oznacza całkowitej kontroli. Rodzic, któremu zależy na dobrym odżywianiu nie ma łatwo i lekko. 

Poza wątkiem dotyczącym tego co jemy, Juul mocno podnosi temat tego jak jemy – w jakiej atmosferze, z jakim nastawieniem. Stół może być miejscem spożywania posiłków, ale również miejscem spotkania, rozmów, wspólnego bycia. Może być tak, że chcemy przy nim siedzieć i celebrować ten wspólny czas, ale może być też tak, że stół staje się  niewygodny, że chce się uciec jak najszybciej. Obserwując rodzinę przy stole można zobaczyć jaką koncepcję wychowania mają rodzice. I tu jak bumerang wraca temat stresu. Warto przeczytać rozdział „Maniery przy stole” i poddać refleksji swoje oczekiwania, jak powinno wyglądać spożywanie posiłku, o co warto zadbać, a co odpuścić. Jak przekazać dziecku, że wartością jest szanowanie jedzenia zachowując przy tym szacunek do dziecka jako osoby, co oznacza nie wmuszanie jedzenia, rezygnację z szantażu pod hasłem „jak nie zjesz mięska, to…”? ??

Rozdział ostatni dotyczący typowych konfliktów i problemów związanych z jedzeniem daje naprawdę do myślenia. Znajdziecie tam temat grymaszenia, jedzenia ciągle tego samego, buntu przeciwko warzywom, kłótni dzieci przy stole. Znacie to? Tematy tak stare jak rodzina zapewne. Dla mnie cenne jest spojrzenie na te (znane mi wątki, oj znane!) z szerszej perspektywy. To pozwala zobaczyć, że mieścimy się jako rodzina w pewnych uniwersalnych procesach i to jest kojące. Jednocześnie autor zaprasza do postawy, którą w największym skrócie nazwałabym wzięciem odpowiedzialności. Dopóki widzę problem w dziecku i tylko w nim, nie będę zastanawiać się nad swoim udziałem w tym, jak wygląda sprawa żywienia w mojej rodzinie. Będę też być może próbowała wymóc zmianę w dziecku, ale niekoniecznie zastanowię się nad wpływem swojego zachowania na to, jak reaguje dziecko. Odpowiedzialność oznacza wysiłek własny i to nie zawsze jest miłe. Jednak wzięcie odpowiedzialności oznacza też szansę na realną zmianę, bo to właśnie tu zawarta jest sprawczość i to jest motywujące.

W czasie świątecznych spotkań (gdy piszę ten post trwa okres Bożonarodzeniowy) przy stole zachęcam do podjęcia refleksji nad atmosferą rodzinnych posiłków. Obyśmy jak najczęściej mogli powiedzieć: „Uśmiechnij się! Siadamy do stołu”.

Czy zasiadasz do stołu z uśmiechem? Czy Twoje dzieci mogą cieszyć się na wspólny posiłek?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz