Autor: Maciej Bennewicz
Wydawnictwo Studio Emka
Warszawa 2013
Liczba stron: 324
Cytat z książki
Dostawcami kreatywności, zmiany, nowych poglądów, a także technologii są w naszych rodzinach najczęściej dzieci. Nasi naturalni coachowie. (s. 17))
Już dawno myślałam o tym, że „coś z Bennewicza” warto by może poczytać i Wam o wrażeniach z lektury napisać. Jako, że mam syna Karola i córkę Karolinę, to padło na ten tytuł, bo już siłą skojarzeń brzmiał pozytywnie. W świecie coachingu nazwisko Macieja Bennewicza znane jest szeroko i nie bez powodu, bo niewątpliwie ma on wiele do powiedzenia, a tym, co mówi, potrafi pobudzić neurony odbiorcy. W świecie blogowym również jest to postać znana. Blog przez niego prowadzony odwiedzany jest z taka częstotliwością, że tylko pozazdrościć…
Bennewicz pisze obrazowo, błyskotliwie i robi to, co dobry coach czynić powinien, zaprasza czytelnika w podróż ku większej świadomości siebie, ku zmianie na lepsze. Czym jest „lepsze”- zapytacie? A odpowiedzcie sobie sami! Zdefiniujcie cel podróży, Wasze „lepsze”. Rozmowy z Karolcią to sposób na wyprawę, która jest wysiłkiem i odpoczynkiem jednocześnie, gdzie trud dostarcza radości, gdzie można uruchomić poważną refleksję i zdrowy humor. Warto zaparzyć sobie dobrą herbatę i zasiąść do lektury. Nadchodząca jesień nastraja do tego idealnie.
Na książkę składa się cykl rozmów na „życiowe tematy” wujcia (autora) i Karolci (uosobienia dziecięcej kreatywnej, zadającej pytania, natury). Uczynienie główną bohaterką ośmioletniej dziewczynki to dla mnie główny atut Rozmów z Karolcią. Z tego powodu polecałabym tę książkę wszystkim rodzicom, a szczególnie tym, którym trudno znieść dociekliwość małych Pytalskich. Autor pokazuje nam, że warto dzieci traktować poważnie, wsłuchiwać się w to, co mówią i to, czego powiedzieć nieraz nie potrafią. To doskonała lekcja uczenia się od dzieci. Sama się zastanawiam, ileż to już razy uciekałam na wagary zamiast z takich lekcji udzielanych mi przez syna skorzystać. Ech...!
Bennewicz oczywiście promuje w książce ideę coachingu, ale dla mnie jeszcze bardziej promuje tezę, że możemy rozwijać się przy dzieciach, gdy potrafimy mądrze pomagać im w rozwoju, a czasem tylko, albo aż, uważnie ich posłuchać. Jest mi tutaj bardzo bliski poglądowo. Zajmuje mnie ostatnio bardzo temat rozwoju własnego rodziców, to od czego zależy, jak ten rozwój przebiega, kiedy służy obu stronom ku większej dojrzałości. Z powyższych powodów Rozmowy z Karolcią czytało mi się świetnie, często z nutką zadumy, ale również z uśmiechem, a nawet z rozbawieniem.
Choć i pewnych zgrzytów nie brakowało. Mam nieodparte wrażenie, że autor na przykład dogmatów wiary katolickiej nie rozumie zupełnie i nawet, gdy stara się być otwarty, to jest jednak oceniający. Ale, żeby być sprawiedliwą muszę dodać, że ja taoizmu, który głosi, nie rozumiem nic a nic, więc się wyrównuje J Zresztą jestem zwolenniczką czytania rzeczy rożnych światopoglądowo, po to choćby żeby wiedzieć, czego się nie rozumie. To chyba pierwszy punkt do dialogu, ze sobą i z innymi…
Zapraszam Was do dialogowania z pytaniami stawianymi przez wujcia, Karolcię i pozostałych bohaterów książki. Oczywiście jest to książka dla wszystkich zainteresowanych choćby odrobiną autorefleksji, nie tylko dla tych, którzy mają dzieci.
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Studio Emka.
Ja czytałam Bennewicza Coaching tao.. Taki sobie był, bardziej od taoizmu odpowiada mi buddyzm zen dlatego ze tak jak w PbP staramy sie poznac siebie a nie upodobnic do jakiegos idealu tak jak w Taoizmie.. podoba mi sie ta recenzja ale chyba nie siegne po ksiazke.. zakupilam uwaznosc Ronalda Siegela i to mi na razie starczy :-)
OdpowiedzUsuńCzyli w przeciwieństwie do Bennewicza mogę się czuć przez Ciebie doceniona;) Przynajmniej za recenzje. Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńzaczelam czytac i poki co mnie nie porwala, troche denerwuje mnie forma rozdziałow bardzo krótkich,1-3 strony, mam nadzieje ze dalej bezie lepiej, bo nie lubie zalowac wydanych pieniedzy;)
OdpowiedzUsuńHmm... Czyżbym była mało krytyczna? Przemyślę! Pozdrawiam:)
UsuńMyślę że wspolpraca z wydawnictwem i otrzymanie gratisowego egzemplarza może delikatnie wplywac na percepcję "dzieła";) poki co skończyłam na 3 rozdziale i odłożyłam na połkę. jak nie będę miała co czytać to może do niej wrócę. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMogłoby tak być, ale nie jest. Tego nie widać na blogu, bo piszę tylko o książkach, które polecam. Nie każda książka otrzymana od wydawnictwa znajduje swoje miejsce na tym blogu. Niewątpliwie jednak jestem subiektywna i nie wszystko, co ja oceniam pozytywnie, będzie podobało się również innym.
UsuńPozdrawiam;)
Podoba mi się koncepcja dziecka jako coacha. My, dorośli często zapominamy jak szalenie kreatywne są dzieci i jak warto od nich się innowacyjności uczyć.
OdpowiedzUsuńPo książkę na pewno sięgnę:)
rozwoj-calanaprzod.blogspot.com