Fot. Izabella Kuźniak-Borucka
Autor: Julia Cameron
Przekład: J.P. Listwan
Wydawnictwo Szafa 2013
Liczba stron: 240
12-tygodniowy kurs odkrywania i rozwijania kreatywności, który zajął mi grubo ponad rok… Czy powinnam wobec tego pisać o tej książce, a tym samym ją polecać…? Zdecydowanie tak. Cóż, mam swoje tempo i okoliczności, które nie obfitują w nadmiar wolnego czasu (obfitują w niedomiar). To, że Drogi artysty nie odłożyłam na półkę nie ukończywszy „drogi” jest znakiem dostrzegania przeze mnie wartości w koncepcji twórczego odrodzenia Julii Cameron.
Jak wiecie, czytam książki, o których piszę. Czytam i staram się sprawdzać w praktyce. W przypadku Drogi artysty, która jest przewodnikiem z konkretnymi zadaniami do wykonania, test wymagał wejścia w proponowany program. Nie chciałam pisać o książce zanim nie przejdę przez cały cykl. 12 tygodni… Jeśli macie skojarzenie z programem 12 kroków AA, to całkiem słusznie. Autorka, jako, że ma w swoim doświadczeniu wychodzenie z uzależnienia, nie raz napomyka o programie 12 kroków. Tak jak 12 kroków niekoniecznie daje się zrobić wykonując dwanaście dziarskich kroków, tak i tutaj program może trwać dłużej niż owe 12 tygodni. Czasem dużo dłużej…
Nie zdarzyło mi się upiec dwa razy dokładnie tego samego ciasta według tego samego przepisu. Chyba nawet gdybym miała czas, to moja Droga artysty byłaby, choć inspirowana przepisem Julii Cameron, to doprawiona po swojemu. Taka ze mnie artystyczna dusza…A tak serio, to uznanie swojej twórczej natury to dla mnie największy zysk z lektury. To było jak postawienie kropki na końcu zdania. Kropki, której dotychczas trochę obawiałam się postawić. Nie wszystkie propozycje ćwiczeń mi pasowały. Jednak sporą dawkę autorefleksji za sprawą Julii Cameron popełniłam.
Cenne było dla mnie przyjrzenie się swoim przekonaniom, nie tylko na temat twórczości, ale tak naprawdę życia jako takiego i siebie w tym życiu. W książce sporo miejsca poświęcone jest temu, co buduje naszą sprawczość, kreatywność, a co je blokuje. Warto było nad tym reflektować. Kolejne tygodnie koncentrują się na „odzyskiwaniu” tego , co jakoś jest osłabione, zablokowane, może zapomniane, a może nawet zanegowane. I tak mamy na początku „odzyskiwanie poczucia bezpieczeństwa”, gdzieś po środku „odzyskiwanie poczucia możliwości”, a na końcu „odzyskiwanie wiary”. Przez cały czas towarzyszą czytelnikowi dwa podstawowe narzędzia: poranne strony i randki artystyczne. U mnie strony poranne są wieczorne i cóż, nie są na 100% codziennie, ale i tak ich wartość jest dla mnie oczywista. Czas ze sobą, nazwany tutaj randką artystyczną, jest mi znany od dawna, choć dotychczas nie patrzyłam na te chwile samotności, czasem ciszy, w kontekście dbania o kreatywność. W ogóle książka pięknie pokazuje, że różne są drogi twórczości, że codzienność może być pełna kreatywności. Kilka lat temu bardzo trafnie według mnie napisała na swoim blogu o tej książce Gosia Zimniak (link do wpisu Gosi).
Minusy? Tak, istnieją. Dla mnie, podobnie jak dla wielu osób, których opinie o książce przeczytałam w internecie, zgrzyta temat Boga. Co prawda mnie akurat absolutnie nie przeszkadza odnoszenie się wprost do wiary, a Bóg jako Wielki Twórca nie budzi mojego sprzeciwu. Przeciwnie, blisko mi do takiego spojrzenia. Jest jednak coś w przekazie autorki, co sprawia, ze ten temat wybrzmiewa jakoś tak patetycznie, nadmiarowo, a ponadto nieskładnie. To moje wrażenie rozjaśniła mi lista literatury na końcu książki, gdzie tematyka duchowa, psychologiczna miesza się z parapsychologiczną. Parapsychologia budzi mój głęboki protest zarówno z punktu widzenia zawodowego, jak i duchowego. Jak dla mnie to, ani to psychologia, ani duchowość. Dlatego nie wszystko w książce mi się zgadzało, a czasem wręcz budziło spory dystans. Mimo wszystko postanowiłam o Drodze artysty napisać. Podjęłam taką decyzję, bo uważam, że książka ma naprawdę ogrom wartościowych treści, tylko trzeba wziąć sito swojej wrażliwości oraz sito własnego rozumu i przez te sita owe treści przecedzić.
Znasz Drogę artysty? Co o niej sądzisz. Nieczęsto jakaś książka ma tak skrajnie odmienne oceny jak ta.
A jak Twoje obszary twórczości? Malujesz? Piszesz? A może twórczo uprawiasz ogród? Pieczesz niepowtarzalne ciasta? Jesteś twórczym rodzicem?
P.S. Na zdjęciu jest egzemplarz, który posiadam. Obecnie na rynku jest nowe wydanie, gdzie okładka wygląda inaczej. Na zdjęciu jest też piasek na plaży w Międzyzdrojach. Prawdopodobnie nadal wygląda tak samo…
Można by rzec, że każdy jest artystą który tworzy przez całe swoje życie, zbiera doświadczenia, naukę życiową by domalowywać cały czas do swojego dzieła.
OdpowiedzUsuń____________
Lepsza strona edukacji
Tak, myślę, że autorka książki podpisałaby się pod tym stwierdzeniem. Pozdrawiam!
UsuńCiekawa książka
OdpowiedzUsuń