Autor: Sura Hart, Victoria Kindle Hodson
Tłumacz: Dariusz Syska
Tłumacz: Dariusz Syska
Wydawnictwo MiND
Podkowa Leśna 2012
Liczba stron: 256
Cytat z książki
W kochającym domu nie ma strachu – źródła wszystkich konfliktów. Jest to miejsce, w którym potrzeby dziecka są równie ważne jak potrzeby pozostałych mieszkańców.
(s. 19)
Oto kolejna już książka z nurtu porozumienia bez przemocy. Już jakiś czas temu pisałam o Porozumieniu bez przemocy, a całkiem niedawno o Wychowaniu w duchu empatii, książkach twórcy idei PBP. Szanujących rodziców napisały dwie „wyznawczynie” metody Rosenberga mające bogate doświadczenie w pracy z rodzicami. Tym doświadczeniem dzielą się z czytelnikami próbując przełożyć teorię porozumienia bez przemocy na praktykę.
Na samej metodzie porozumienia bez przemocy nie będę się tutaj skupiać, bo pisałam już na ten temat przy poprzednich książkach. Przypomnę jedynie najważniejsze założenia. Na pewno warto, nawet znając już trochę PBP, przypominać sobie nieustannie, że nie jest to metoda służąca kontrolowaniu dzieci czy kogokolwiek. Nie ma ona na celu ona sprawienia by inni nas słuchali i postępowali tak, jak my chcemy. Porozumienie bez przemocy zakłada język empatycznej komunikacji z innymi. Jest to tzw. Język Żyrafy, która ma ogromne serce i długą szyję, a więc ma szeroką perspektywę widzenia. Jak podkreślają autorki, „jedyną intencją Języka Żyrafy jest stworzenie serdecznej więzi ze sobą i z ludźmi” (s.117). Tak więc, w odniesieniu do rodzicielstwa, jeśli zależy nam przede wszystkim na więzi z dzieckiem, na tym żeby wychować szczęśliwego człowieka, stosujmy metodę porozumienia bez przemocy. Jeśli jednak zależy nam tylko na tym, żeby dzieci były grzeczne i posłuszne, to PBP raczej nas tylko rozdrażni (niestety znam takie przypadki). Dla tych, którzy chcieliby jednego i drugiego, dodam, że konsekwencją stosowania Języka Żyrafy jest też to, że potrafimy porozumieć się z dziećmi i rozwiązywać pojawiające się konflikty w sposób przynoszący satysfakcję obu stronom. Ważne jest jednak, żeby uciszenie konfliktu (tudzież dziecka) nie było priorytetem, a kary i nagrody narzędziem działania.
Recenzując Wychowanie w duchu empatii pisałam, że książka ta nie jest gotowym narzędziem, a raczej inspiracją do dalszych poszukiwań. W przypadku Szanujących rodziców Szanujących dzieci jest inaczej. Tutaj rzeczywiście mamy do czynienia z tak zwanym „konkretem”. Do przedstawianych tematów autorki dodają ćwiczenia, dzięki którym niejako sprawdzamy treści na sobie. Ponadto książka kończy się obszernym zestawem nazwanym „Zabawy dla całej rodziny i historie ze strefy bez przemocy”, który zawiera przejrzyście podany skrót najważniejszych tez książki, pomoce do wdrażania idei porozumienia bez przemocy i przykłady realizacji metody PBP w rodzinach. I to są według mnie atuty książki i, paradoksalnie, jednocześnie minusy. Tak jak mogę sobie wyobrazić stosowanie proponowanych ćwiczeń i zabaw w sytuacjach warsztatowych czy treningowych np. w trakcie warsztatów umiejętności rodzicielskich, to przyznaję, że z trudem mogę sobie wyobrazić rodzinę, która sama z siebie wykonuje owe zadania w domu. Być może są takie przypadki, ale myślę, że dla większości byłoby to czymś nienaturalnym i trudno byłoby o swobodne, spontaniczne interakcje. W końcu relacje rodzic – dziecko to nie zadania domowe do odrobienia! Ja w każdym razie w domu raczej trenować pisemnie nie będę, za to pracując z rodzicami na pewno z proponowanych pomocy skorzystam.
Podsumowując, uważam, że z Szanującymi rodzicami Szanującymi dziećmi warto się zapoznać, ale niekoniecznie należy przejmować się tym, że na proponowane ćwiczenia nie mamy, my albo członkowie rodziny, ochoty. Może niekoniecznie trzeba porozumienie bez przemocy przyswajać ćwiczeniami rodem z treningu umiejętności wychowawczych, ale stosować na pewno warto, nie zrażając się tym, że czasem nie wychodzi. Pozwolę sobie jeszcze raz zacytować autorki książki, które mówią tak: „Możecie nawet niekiedy popaść w zwątpienie, czy oduczenie się starych nawyków słuchania i mówienia jest w ogóle możliwe. Pomyślcie wtedy, że nawet słaba znajomość języka obcego poprawia w jakimś stopniu możliwość porozumienia” (s.134). Dodałabym jeszcze do tego to, że gdyby samouczki nie wystarczały, warto wybrać się na kurs językowy. Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że Język Żyrafy jest językiem przyszłościowym i może się bardzo, ale to bardzo, przydać. Sami sprawdźcie, książka Szanujący rodzice Szanujące dzieci. Jak zamienić rodzinne konflikty we współdziałanie? Wam w tym pomoże. Zachęcam do lektury!
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu MiND.
ja też dostałam te książkę do zrecenzowania :-)
OdpowiedzUsuńmoja recenzja jest tu:
http://uwolnicmysliniechciane.blogspot.co.uk/2012/12/szanujacy-rodzice-szanujace-dzieci.html
Dziękuję za namiary. Będę częściej gościć na Twoim blogu:) Pozdrawiam!
UsuńDzięki śliczne :-)
UsuńKsiążka jest super.Dodam tylko,że jeśli chcecie mieć język żyrafy ,to konsekwencja i cierpliwość bardzo wskazana.Powodzenia.......
OdpowiedzUsuńOj tak, dużo cierpliwości, ale potem tyle samo radości ;)
OdpowiedzUsuńKONSEKWENTNIE zaspokajajmy SWOJE potrzeby - a reszta będzie nam dodana...
OdpowiedzUsuńI dzieci przy nas jakieś szczęśliwsze?
A ludzie wokół nas jacyś tacy wolni od "winy"...
I tacy - swojscy i ludzcy...
Pozdrowienia :)
Dokładnie! Problem w tym, że dostrzegania swoich potrzeb, my "polskie matki", musimy się niestety uczyć często od podstaw...
UsuńPozdrawiam również:)