Autor: Dagna
Ślepowrońska
Ilustracje: Aneta Krella-Moch
Ilustracje: Aneta Krella-Moch
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Sopot 2009
Liczba stron: 72
Wiek czytelnika: od
ok. 5 lat
Cytat z książki
Dawno,
dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami żył sobie smok Kocanka,
który bardzo łatwo się wzruszał . (s. 5)
Jest taki etap w rozwoju, kiedy dzieci uwielbiają smoki i
dinozaury. Mogą bez końca przewracać kartki z ilustracjami dinozaurów i słuchać
opowieści o smokach. W te zainteresowania świetnie wpisują się Smocze opowieści Dagny Śleopwrońskiej. Książka ta spodoba się dzieciom, bo
opowiadane historie są ciekawe, zabarwione poczuciem humoru i przede wszystkim
zanurzone w dziecięcym rozumieniu świata. Rodzice też będą ukontentowani, bo
książka ma walor terapeutyczny, uczy wyrażania uczuć, radzenia sobie z
emocjami, a tego przecież rodzice chcą nauczyć dzieci, choć nie zawsze wiedzą
jak to zrobić.
Autorka jest psychologiem, terapeutką rodzinną i autorką
książek dla dzieci. Swoją wiedzę wykorzystała tworząc bohaterów Smoczych opowieści. Kolejne rozdziały to
przygody smoków, o często wiele mówiących imionach, borykających się z
problemami, które nieobce są w większej lub mniejszej mierze każdemu dziecku.
Mojemu synowi szczególnie przypadł do
gustu smok Ciemnota, który potrzebował oświecenia, żeby zobaczyć że świat nie
jest jego wrogiem oraz szukający przyjaźni Tymianek. Mnie urzekły przygody
płaczliwego smoka Kocanki i strachliwego Osiki.
Warto przeczytać dziecku wszystkie opowieści, choć możemy
też wybrać smoka odpowiedniego do sytuacji, jaką przeżywa dziecko. Ważne tylko,
aby nie zepsuć wymowy historii „rodzicielskim marudzeniem”. Autorka tak
skonstruowała książkę, że naprawdę nie trzeba już wyjaśniania, dopowiadania,
chyba, że dziecko samo dopytuje. Piszę o
tym, bo sama wiem, jaka to pokusa, żeby zadbać, aby dziecko „dobrze
zrozumiało”, to co mu czytam. Niech rozumie tak, jak chce!
Ślepowrońska pisze w słowie do rodziców, nauczycieli i
psychologów, że „uczymy zaprzeczania uczuciom dużo częściej niż ich wyrażania”.
Te niewyrażone uczucia mogą objawiać się bólami głowy, brzucha, wybuchami
złości, tikami. Podkreśla ona, że nauczenie dzieci rozpoznawania i właściwego
wyrażania emocji to droga do lepszego rozwoju i poczucia szczęścia. Taki mają
cel Smocze Opowieści. Oczywiście nie
wystarczy, że przeczytamy dziecku tę lub podobnego typu książkę, jeśli sami
jako rodzice nie radzimy sobie z własnymi emocjami… Śmiem jednak twierdzić, że
czytając dziecku o jakże „ludzkich” smokach, nie obejdzie się bez
autorefleksji. W każdym razie, oby się nie obyło!
Jak jasno wynika, z tego co napisałam wyżej książkę
polecam, podobała się zarówno mojemu dziecku, jak i mnie. Jedynie opowieść o
skłóconych smoczych głowach „nie przeszła”. Przytoczone tam zasady dobrej
rozmowy brzmią jakby rodem z treningu komunikacji i cóż… według mnie nie jest
to zbyt komunikatywne, zarówno dla dorosłego, jak i młodszego czytelnika.
Na koniec dodam informację bardzo pozytywną, że do książki
dołączona jest gra planszowa o tym samym tytule. Można więc już po lekturze
nadal pozostać w krainie sympatycznych smoków i poćwiczyć rozpoznawanie i
mówienie o emocjach. Ponadto to kolejna, poza wspólnym czytaniem, szansa na
rodzinne spędzenie czasu z korzyścią dla wszystkich.
Za
egzemplarz książki (i gry) bardzo dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu.
Książkę możecie znaleźć tutaj.
Bardzo jestem ciekawa książki, bardzo:)
OdpowiedzUsuńKupilam ksiazke zachecona pozytywną recenzja, cale szczescie ze w promocji, ksiazka nudna, mocno dosłowna i moralizatorska, nawet jak na dzieci, ktorym byc moze lepiej jasno wyłożyć kawę na ławę, jedyny plus to piękne ilustracje, ale juz widziałam kilka książek z ilustracjami, tóre rysowala p Aneta Krella-Moch i wszystkie bardzo mi się podobały (ilustracje). mam inna ksiazke o smokach - "księżniczki i smoki", jakiegoś skandynawskiego bodajże autora, i jest o niebo lepsza (dużo finezji, humoru, odpowienia w różnym wieku, bo można ją odbierać na różnych płaszczyznach), mimo że nie pretenduje do miana ksiązki terapeutycznej.
OdpowiedzUsuńFakt, jest chyba coś na rzeczy, jeśli chodzi o moralizatorstwo. Może dlatego opowieść o skłóconych smoczych głowach była dla mojego dziecka (i dla mnie) niestrawna, ale reszta, czy aż taka zła??? Może to kwestia subiektywnych potrzeb czytelnika, może wieku dziecka (np.mój pięciolatek prosił o wielokrotne czytanienp. o smoku Ciemnocie).
UsuńDziękuję za cenny komentarz z wskazaniem kolejnej lektury - postaram sie znaleźć "Księżniczki i smoki".
Pozdrawiam:)