piątek, 14 czerwca 2013

Smocze opowieści


Autor: Dagna Ślepowrońska
Ilustracje: Aneta Krella-Moch
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Sopot 2009
Liczba stron: 72
Wiek czytelnika: od ok. 5 lat
  






Cytat z książki
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami żył sobie smok Kocanka, który bardzo łatwo się wzruszał . (s. 5)         





Jest taki etap w rozwoju, kiedy dzieci uwielbiają smoki i dinozaury. Mogą bez końca przewracać kartki z ilustracjami dinozaurów i słuchać opowieści o smokach. W te zainteresowania świetnie wpisują się Smocze opowieści Dagny Śleopwrońskiej. Książka ta spodoba się dzieciom, bo opowiadane historie są ciekawe, zabarwione poczuciem humoru i przede wszystkim zanurzone w dziecięcym rozumieniu świata. Rodzice też będą ukontentowani, bo książka ma walor terapeutyczny, uczy wyrażania uczuć, radzenia sobie z emocjami, a tego przecież rodzice chcą nauczyć dzieci, choć nie zawsze wiedzą jak to zrobić.
Autorka jest psychologiem, terapeutką rodzinną i autorką książek dla dzieci. Swoją wiedzę wykorzystała tworząc bohaterów Smoczych opowieści. Kolejne rozdziały to przygody smoków, o często wiele mówiących imionach, borykających się z problemami, które nieobce są w większej lub mniejszej mierze każdemu dziecku. Mojemu synowi szczególnie przypadł  do gustu smok Ciemnota, który potrzebował oświecenia, żeby zobaczyć że świat nie jest jego wrogiem oraz szukający przyjaźni Tymianek. Mnie urzekły przygody płaczliwego smoka Kocanki i strachliwego Osiki.
Warto przeczytać dziecku wszystkie opowieści, choć możemy też wybrać smoka odpowiedniego do sytuacji, jaką przeżywa dziecko. Ważne tylko, aby nie zepsuć wymowy historii „rodzicielskim marudzeniem”. Autorka tak skonstruowała książkę, że naprawdę nie trzeba już wyjaśniania, dopowiadania, chyba, że dziecko samo dopytuje.  Piszę o tym, bo sama wiem, jaka to pokusa, żeby zadbać, aby dziecko „dobrze zrozumiało”, to co mu czytam. Niech rozumie tak, jak chce! 
Ślepowrońska pisze w słowie do rodziców, nauczycieli i psychologów, że „uczymy zaprzeczania uczuciom dużo częściej niż ich wyrażania”. Te niewyrażone uczucia mogą objawiać się bólami głowy, brzucha, wybuchami złości, tikami. Podkreśla ona, że nauczenie dzieci rozpoznawania i właściwego wyrażania emocji to droga do lepszego rozwoju i poczucia szczęścia. Taki mają cel Smocze Opowieści. Oczywiście nie wystarczy, że przeczytamy dziecku tę lub podobnego typu książkę, jeśli sami jako rodzice nie radzimy sobie z własnymi emocjami… Śmiem jednak twierdzić, że czytając dziecku o jakże „ludzkich” smokach, nie obejdzie się bez autorefleksji. W każdym razie, oby się nie obyło!
Jak jasno wynika, z tego co napisałam wyżej książkę polecam, podobała się zarówno mojemu dziecku, jak i mnie. Jedynie opowieść o skłóconych smoczych głowach „nie przeszła”. Przytoczone tam zasady dobrej rozmowy brzmią jakby rodem z treningu komunikacji i cóż… według mnie nie jest to zbyt komunikatywne, zarówno dla dorosłego, jak i młodszego czytelnika.
Na koniec dodam informację bardzo pozytywną, że do książki dołączona jest gra planszowa o tym samym tytule. Można więc już po lekturze nadal pozostać w krainie sympatycznych smoków i poćwiczyć rozpoznawanie i mówienie o emocjach. Ponadto to kolejna, poza wspólnym czytaniem, szansa na rodzinne spędzenie czasu z korzyścią dla wszystkich.


3 komentarze:

  1. Bardzo jestem ciekawa książki, bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupilam ksiazke zachecona pozytywną recenzja, cale szczescie ze w promocji, ksiazka nudna, mocno dosłowna i moralizatorska, nawet jak na dzieci, ktorym byc moze lepiej jasno wyłożyć kawę na ławę, jedyny plus to piękne ilustracje, ale juz widziałam kilka książek z ilustracjami, tóre rysowala p Aneta Krella-Moch i wszystkie bardzo mi się podobały (ilustracje). mam inna ksiazke o smokach - "księżniczki i smoki", jakiegoś skandynawskiego bodajże autora, i jest o niebo lepsza (dużo finezji, humoru, odpowienia w różnym wieku, bo można ją odbierać na różnych płaszczyznach), mimo że nie pretenduje do miana ksiązki terapeutycznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, jest chyba coś na rzeczy, jeśli chodzi o moralizatorstwo. Może dlatego opowieść o skłóconych smoczych głowach była dla mojego dziecka (i dla mnie) niestrawna, ale reszta, czy aż taka zła??? Może to kwestia subiektywnych potrzeb czytelnika, może wieku dziecka (np.mój pięciolatek prosił o wielokrotne czytanienp. o smoku Ciemnocie).
      Dziękuję za cenny komentarz z wskazaniem kolejnej lektury - postaram sie znaleźć "Księżniczki i smoki".
      Pozdrawiam:)

      Usuń