czwartek, 18 lipca 2013

BOGATY albo BIEDNY po prostu różni mentalnie


Autor: T. Harv Eker
Tłumacz: Witold Turopolski
Wydawnictwo Studio EMKA
Warszawa 2012
Liczba stron: 162





Cytat z książki
Musisz być przekonany, że to ty tworzysz swój sukces, że to ty tworzysz swoją przeciętność, i że to ty tworzysz trudności, jakie masz z pieniędzmi. Świadomie lub nieświadomie, ale zawsze ty. 
 (s. 53)
           




Książkę Bogaty albo biedny polecała mi moja przyjaciółka już jakiś czas temu. Wydawnictwo Emka odpowiedziało pozytywnie na moją prośbę o egzemplarz. Wszystko sprzyjało temu, żebym zabrała się do lektury. A jednak książka przeleżała trochę czasu na półce… Nic nie dzieje się przypadkowo – już od dawna w to nie wątpię. Skoro nie czytam, to jest tego powód. Diagnoza: opór. Tylko przed czym ten opór? Czyżbym obawiała się, że lektura będzie dla mnie w jakimś sensie trudna, że zmusi mnie do jakiś refleksji na swój temat, że wywoła emocje, albo, o zgrozo, zachęci do zmiany (to straszne słowo: ZMIANA!)? Cóż, wszystkie odpowiedzi są prawidłowe…
Piszę na gorąco, zaraz po przeczytaniu, bo tym razem nie mogę czekać ani chwili, żeby uporządkować sobie to, co przeczytałam. Raczej mam spory dystans do literatury z obszary, tzw. inteligencji finansowej. Te wszystkie hasła nawołujące do bogacenia się zawsze wydawały mi się płytkie, na wskroś egoistyczne, a często po prostu durne i nie warte uwagi. Oczywiście często tak jest. Tylko, że w każdej dziedzinie są książki bardziej i mniej wartościowe. A ja z jakiś przyczyn całą tematykę wrzucałam do kosza… Teraz już wiem, że niestety mój schemat pieniędzy nie wygląda najlepiej.
Schemat pieniędzy to ważne pojęcie z książki Ekera. Autor proponuje nam przyjrzenie się temu, jak zostaliśmy niejako zaprogramowani, aby myśleć w konkretny sposób o pieniądzach, bogactwie, biedzie itd. Bardzo mi się to kojarzy z tzw. scenariuszem czy skryptem życiowym – znanym z nurtu analizy transakcyjnej. Mamy przypisane pewne kwestie, role, akcja toczy się w określony sposób, zmierzając do określonego w scenariuszu końca (the end). Smutne? Tak, dosyć często smutne. To wyjaśnia historie totolotkowych milionerów, którzy zostają z niczym albo nawet z długami.
Jeśli wstrząsnęliście się po przeczytaniu samego tytułu posta, bo Wam o bycie bogatym nie chodzi, preferujecie wyższe wartości, nie macie zamiaru dać się sprzedać za pieniądze, to koniecznie przeczytajcie tę książkę! Może zweryfikujecie pewne swoje przekonania albo przynajmniej dopuścicie możliwość spojrzenia na tematykę związaną z pieniędzmi z innej perspektywy. Żeby było łatwiej i bardziej do przyjęcia, proponuję zmianę nazewnictwa z „bycia bogatym” na „bycie wolnym finansowo”. Któż nie chciałby być wolnym finansowo? A jednak jakoś tak się dzieje, że ta wolność dotyczy tylko nielicznych.
Bogaty albo biedny to książka, którą można zaliczyć do grona psychologicznych, ponieważ zaprasza czytelnika do poszerzenia wglądu, do lepszego rozumienia siebie i do rozwoju, wcale nie tylko finansowego. Tym, jak dla mnie, wygrywa z innymi poradnikami instruującymi, jak się wzbogacić. Myślę, że efekty przeczytania tej książki mogą niekoniecznie dotyczyć tylko sfery finansowej. Bo jeśli, np. przeczytamy fragment o roli ofiary, może okazać się, że dotknie on niejednej płaszczyzny naszego życia… Warto dodać, ze poza przyjrzeniem się swojemu schematowi pieniędzy, możemy rozpocząć pracę (tak, pracę!) nad jego zmianą. Autor prowadzi nas drogą przekonań, jakie mają osoby bogate i biedne i zachęca do „przeprogramowania” służącego wejściu na drogę wolności finansowej. Podpowiada też bardzo konkretne strategie zarządzania finansami, niezależnie od tego, jak małe czy duże one są. Mam zamiar kilka pomysłów wypróbować. Od dziś wprowadzam w życie i sprawdzam czy działa. Oby działało!
Z tego, co dotychczas napisałam, rysuje się wyraźny wniosek, że książka warta jest wydania na nią pieniędzy. Tak właśnie twierdzę. Jednocześnie mam kilka małych znaków zapytania, które pewnie według autora świadczyłyby o tym, że mój schemat finansowy nie do końca przeprogramowałam, ale cóż… Nie wszystko na raz! A więc: co budzi moje wątpliwości? Harv Eker proponuje nam do powtarzania tzw. deklaracje, które mają pomóc w zrealizowaniu naszego finansowego potencjału i wyzwoleniu, można by powiedzieć, „umysłu milionera”. Czyni rozróżnienie pomiędzy deklaracjami, a krytykowanymi przez niego afirmacjami. Tylko, że co niektóre deklaracje, to jednak według mnie afirmacje…I tak, jak autor sam stwierdza, „afirmujemy coś, co jeszcze nie istnieje”. Podejrzewam, że nie mnie jedną trudno przekonać do takich technik. Eker przewiduje opór i argumentuje, że lepiej być kiczowatym i bogatym niż fajowym i biednym (na marginesie: czy to na pewno adekwatne tłumaczenie?). Trochę mnie też raziła nieustanna autopromocja autora. Właściwie co kilka stron czytamy o tym, jak cudowne jest szkolenie „Umysł Milionera”, które prowadzi. Żeby być sprawiedliwą, muszę dodać, że  i tutaj autor podaje kontrargument. Znowu wychodzi na to, że to mój sposób myślenia, nie przyczyniający się niestety do zasobności portfela… Dlatego już nie będę się czepiać dalej, chociaż bym mogła. Zostawię dalszą analizę mojego finansowego scenariusza życiowego dla siebie.
A na koniec muszę zapowiedzieć, że tak łatwo tej książki nie pożyczę, bo muszę jeszcze trochę ją postudiować. Ot, tak uprzedzam fakty, bo właśnie sobie pomyślałam, że po opublikowaniu recenzji zgłosi się do mnie jak zwykle kilka znajomych osób z prośbą o książkę. A ja na razie pożyczać nie chcę. Jak będę bogata, to Wam kupię:)

Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Studio Emka.


12 komentarzy:

  1. Bardzo dobra pozycja :) Jeśli ktoś chce się zmienić to edukacja jest podstawą :)Ja zrobiłem listę swoich "ważnych" książek, które również Tobie polecam http://marcingizycki.blogspot.com/p/io.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci tak mnie zaprogframowali, tak całe życie trzeba oszczędzać i dążyc do wybranego celu.To ma sens.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się Kasiu, że w końcu przeczytałaś tą książkę. Ja czytam już drugi raz, a potem pewnie trzeci i czwarty ...Zalecenia próbuję wprowadzać w życie krok po kroku, choć i tak najtrudniejsze jest rozprawianie się z własnymi schematami finansowymi. Żmudna praca, ale w sumie ekscytująca. Mnie deklaracje przekonują - właściwie co mi szkodzi(hehe, Ekera nie da się tak łatwo skrytykować, kto z nas chciałby usłyszeć: "pewnie jesteś spłukany" ;))
    A swoją drogą był w tym roku w Polsce ze szkoleniem "Umysł milionera", szkoda, że nie byłam, pewnie ciekawe doświadczenie.
    Bożena

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Twój blog do Liebster Blog Award. Na mojej stronie są wszystkie informacje i wskazówki. Gratuluję :)

    http://annamatysiak.blogspot.com/2013/07/wyroznienie-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Nie ma to jak miłe wiadomości po urlopie:)))

      Usuń
  5. Jestem ciekawy jak ci idzie po roku od przeczytania książki i wzięcia się za temat kasy.
    http://www.nvc.zgora.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie lepiej ;)
      Ale "kasa" nie jest w centrum mojego życia, nawet po lekturach takich jak ta...

      Usuń
  6. Po przeczytaniu tej książki nie miałem wątpliwości że chciałem być na tym szkoleniu. Poszperałem w internecie i ku mojemu zaskoczeniu, w tym czasie w którym ją czytałem, było szkolenie w Londynie na które się zapisałem. Od tamtego czasu moje myślenie się zmieniło, nastąpiło więcej szkoleń różnego rodzaju i chęć osiągnięcia sukcesu finansowego gra większą rolę w życiu i pewnego dnia na pewno zaowocuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też czytałam, też recenzowałam i też polecam.
    Niestety zostałam zaprogramowana góra na klasę średnią. Nad wolnością finansową musze popracować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przeprogramowanie wymaga sporo wysiłku ;( Pozdrawiam!

      Usuń