Autor: Lucyna Wieczorek
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa 2013
Liczba stron: 320
Cytat z książki
Empatia to stan serca i umysłu. Stan gotowości do bycia w kontakcie ze światem drugiej osoby. Tylko i aż tyle. Empatia to nie jest 24-godzinne pogotowie ratunkowe, apteka, straż emocjonalna ani policja obywatelska.
(s. 124)
(s. 124)
Nie mówić przepraszam, nie mówić kocham – toż to brak kultury, a może i ludzkich uczuć! Tak, tytuł jest przewrotny i tym samym zachęcający do zajrzenia do książki. Z pełną premedytacją publikuję recenzję tej właśnie książki w przed-walentynkowy wieczór. Doskonale wpisuje się ona w apele o to, by nie mylić miłości z różowymi serduszkami i ckliwymi piosenkami w stylu: „ja cię kocham, a ty mnie nie i jest mi strasznieeee…”
Przedstawiam Wam książkę zachęcającą do autentyczności wobec innych, a przede wszystkim wobec siebie samego. Narzędziem jest tylko i aż Jej Wysokość Empatia. Niestety to kolejne słowo nadużywane i spłycane ostatnimi czasy. Może słyszeliście zarzut: „za gorsz empatii nie masz!” lub sami mówiliście coś podobnego, gdy chcieliście, by ktoś zrobił to, czego oczekiwaliście. W obu przypadkach może warto sięgnąć po Nie mów przepraszam. Nie mów kocham, by dowiedzieć się czym naprawdę jest empatia i, co więcej, by zaprosić ją do swojego życia.
Autorką jest współzałożycielka Dojrzewalni Róż, Lucyna Wieczorek. Mówi Wam coś hasło Progressteron? A może Festiwal Kobiet? Jeśli tak, to dobrze. Jeśli nie, zajrzyjcie na stronę dojrzewalnia.pl. Dwa razy w roku, wiosną i jesienią, w kilku miastach Polski odbywają się szeroko rozumiane warsztaty rozwojowe. Sama byłam kilka razy. Owocem jednego z nich jest ten blog. Czyli, że warto chcę powiedzieć J Już niedługo sesja wiosenna!
No tak, ale miało być o książce. Piszę o działaniach Dojrzewalni i Lucyny Wieczorek, bo dla mnie była to zachęta do sięgnięcia po książkę. Nie jest dla mnie nowością koncepcja Porozumienia bez przemocy Rosenberga, na której w dużej mierze opiera się autorka. Pisałam zresztą o kilku książkach z tego nurtu, między innymi o lekturze podstawowej w tej dziedzinie, czyli Porozumieniu bez przemocy. O języku serca oraz o książce dla każdego rodzica Wychowanie w duchu empatii. Przyznaję, że do lektury podchodziłam raczej z celem sprawdzenia czy tę książkę warto polecać innym niż z nastawieniem, że znajdę coś odkrywczego dla siebie. Trochę się jednak pomyliłam. Po raz kolejny muszę stwierdzić, że powtarzania rzeczy wartościowych nigdy za wiele. Bo wiedzieć a wiedzieć to jest różnica… Przydało mi się przypomnienie o potrzebach i o tym, że mam swój Cień i jeszcze o kilku innych rzeczach. No i wiem, że książkę będę polecać tym, którym zależy na takich relacjach, gdzie naprawdę dochodzi do spotkania osób, a nie odegrania jakiejś roli, w nieswoim na dodatek, spektaklu. Będę polecać tym, którzy szukają siebie i, choć to brzmi może banalnie, tym, którzy szukają szczęścia w świecie ludzi.
Żeby być sprawiedliwą, muszę też jednak dodać, że momentami miałam poczucie pewnego chaosu. Czegoś mi brakowało w argumentacji autorki. Problem tylko w tym, że nie bardzo potrafię nazwać czego. Może znaczenie ma tutaj typowo poradnikowy styl pisania, nieustanne zwracanie się do mnie, jako czytelnika. Ja chyba mam z czymś takim problem, natychmiast czuję się jakaś taka przytłoczona, ale może to coś mojego po prostu się uruchamia… W każdym razie dla mnie trochę za dużo rad i wytycznych, a za mało odniesień do konkretnej wiedzy psychologicznej.
I na koniec, żeby zakończyć pozytywnie, jeszcze słówko o ilustracjach. Tak, są rysunki, nie tylko tekst! To naprawdę świetny pomysł na błyskotliwe ubarwienie treści książki. Kolejny powód, by znaleźć czas na lekturę i refleksje, bo zarówno słowo jak i obraz do tego zachęca.
Też pisałam o tej książce na blogu :-) http://refleksjemartybe.blogspot.co.uk/2014/01/po-lekturze-nie-mow-przepraszam-nie-mow.html
OdpowiedzUsuńfajna recenzja, podoba mi się. czytając książkę, nie miałam poczucia, że czegoś brak bo a) opanowałam już PbP na tyle, aby się w nim poruszać bez pomocy książek oraz znam jako tako filozofię zen, do którego autorka nawiązuje; co więcej ta książka była strzałem w dziesiątkę, bo uświadomiła mi kilka rzeczy na temat samej siebie, także bardzo polecam tę książkę. Na swoim blogu też o niej pisałam: http://refleksjemartybe.blogspot.co.uk/2014/01/po-lekturze-nie-mow-przepraszam-nie-mow.html
OdpowiedzUsuńJak zwykle dziękuję za komentarz z własną opinią. pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńMam tę książce na półce. Przeczytałam ją jakoś dwa lata temu i ostatnio naszło mnie, aby do niej wrócić. Choć za pierwszym razem miałam mieszane uczucia (z przewagą pozytywnych). Ale z niektórymi książkami to jest tak, że różnie się je odbiera w zależności od tego na jakim jesteśmy etapie życia. Więc jestem ciekawa, jak będzie tym razem.
OdpowiedzUsuńEmpatia? To taka zupa z Azji?
OdpowiedzUsuńTaaak...Zaraz przychodzą mi na myśl Amerykanie z tym swoim symbolem otwartości i sympatii: "how are you?", na które niestety nie można odpowiedzieć inaczej jak: "fine, thanks! and you?".
Kiedyś, niedoświadczona, z całą moją polskością z dziada pradziada, odpowiedziałam takiemu, zgodnie z prawdą, że u mnie nie do końca jest "fine" i zamiast słów wsparcia czy zrozumienia dostałam wymowne milczenie i śmiertelnie obrażoną minę! Uraziłam kogoś tym, że źle się czułam.I na co im te wszystkie pozory, ja się pytam? :)
Książki nie czytałam jeszcze, ale zdaje się być właśnie w tym, ulubionym przeze mnie temacie. W kontrze do mody na bycie miłym za wszelką cenę, gdzie ludzie gubią się w tym, co czują i na każdą okazję mają gotowe sformułowania ze sławetnym: "nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze" na czele. A przecież nie zawsze trzeba coś mówić, wystarczy BYĆ...