środa, 6 maja 2015

Moja pasja. Moja rodzina




Autor: Mika Brzezinski, Daniel Paisner
Przekład: Anna Sawicka-Chrapkowicz
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne (dziękuję!)
Sopot 2015
Liczba stron: 232



Minionych kilka dni upłynęło mi na fascynującej lekturze. Uwielbiam czytać opowieści o kobietach, a jeśli jeszcze są to historie prawdziwe, przez życie pisane, to tym bardziej trudno mnie od książki oderwać. Tak było tym razem. Nie wiedziałam zbyt wiele o Mice Brzezinski, poza tym, że jest córką profesora Zbigniewa Brzezińskiego i że zrobiła karierę w telewizji amerykańskiej. Świat mediów nie jest mi szczególnie bliski. Ostatnie moje bliskie spotkania z telewizją miały miejsce na urlopie macierzyńskim, kiedy zdarzało mi się oglądać Dzień dobry TVN i Pytanie na śniadanie – z reguły oba programy jednocześnie, przełączając co chwila, bo może akurat w tym drugim będzie coś ciekawego… Przyznacie, że trudno w takim przypadku mówić o znajomości branży.

Do książki Moja pasja. Moja rodzina sięgnęłam z racji tego, że jak przeczytałam w opisie, Mika Brzezinski „pisze o codzienności współczesnej kobiety, o godzeniu różnych ról i o często niełatwych wyborach”. To jest dokładnie to, z czym sama się zmagam, czego uczę się, nie unikając błędów. Tak, ta książka była mi potrzebna. Przemówił do mnie jej osobisty wymiar. Autorka dzieli się swoimi doświadczeniami, przemyśleniami, nie stara się wygładzić rzeczywistości. Ciastko nie jest lukrowane! 

Choć, jak pisałam świat telewizji, jest dla mnie raczej obcą krainą, to treści książki były mi bardzo bliskie. Nieskromnie rzeknę, porównując się do tej wyjątkowej kobiety, że czułam swego rodzaju braterstwo dusz z bohaterką i autorką książki. Jakże znane jest mi to dążenie, by mieć wszystko naraz! Jak oczywiste od zawsze było dla mnie, że nie chcę odkładać macierzyństwa na „zaś” i, że jednocześnie, rola matki nie wypełnia mnie całej.

Czas, którego nie da się podzielić sprawiedliwie. Energia, której nie zawsze jest tyle, ile bym chciała. Sztuka wyborów. Sztuka równoważenia, ciągły proces stąpania po tej równoważni, na której jednym końcu znajduje się rodzina, a na drugim pasja (niektórzy mówią praca, ale przecież rodzina to też praca…). 


Mam nadzieję, że Mika mnie czegoś nauczyła. Zapamiętuję, że mogę być wszystkim naraz, ale nie mogę robić wszystkiego naraz. Polecam lekturę każdej mamie, która, szukając równowagi, nie zawsze jest pewna swoich kroków. Ta książka nie będzie czasem straconym, ani dla rodziny, ani dla pasji. 

A jak u Was z równowagą? Work? Life? Czy może balance...? 


9 komentarzy:

  1. To chyba również coś dla mnie!!! Chętnie przeczytam tę pozycję, bo bardzo mnie zaintrygowała... Ja czuję, że nie mogę/ nie chcę/ nie potrafię być TYLKO matką/ pracownikiem / żoną etc....

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, ale mi namieszałaś. Właśnie chciałam zamówić sobie kilka książek i przeczytałam Twoją recenzję. I tą też chce mieć! I co tu wybrać, wrr. Work life balance? U mnie najmniej balance ;) Bożena

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Kobiety za podzielenie się kawałkiem siebie :-) A książkę zdecydowanie polecam, choćby w ramach zobaczenia, że nie jesteśmy w tych zmaganiach same...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie obce mi są takie dylematy, więc się nie wypowiem. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje się ciekawa...chociaż okładka troszkę zniechęca..ale recenzja zachęca, zatem się równoważy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka zniechęca? Hmmm...

      Usuń
    2. Chodzi pewnie o to, że na okładce jest zdjęcie autorki. Ale to jest chyba dosyć popularne w tego typu książkach, szczególnie amerykańskich. Osobiście też tego nie lubię, ale powiedźmy, że się przyzwyczajam. :)
      A książka wydaje mi się ważna dla kobiet i bardzo chciałabym znaleźć czas na przeczytanie jej

      Usuń
    3. A może, że to zdjęcie autorki takie biznesowe bardziej niż rodzinne...

      Usuń