wtorek, 17 października 2017

"Kryzys szkoły", czyli o ciężkiej doli ucznia (i nauczyciela też)



Autor: Jesper Juul
Przekład: Dariusz Syska
Wydawnictwo MiND
Podkowa Leśna 2014
Liczba stron: 168

Ech kryzys, kryzys… Ostatni był, gdy odkryłam, że wykasowałam plik z recenzją i trzeba było spisać myśli od nowa. A od września trwa kryzys powrotu do szkoły wraz z kryzysem powrotu infekcji. Nie ma lekko. O tej książce miało być właściwie już we wrześniu, tymczasem połowa października za nami. „Lepiej późno niż wcale” rzekł chłop, gdy spóźnił się na pociąg… No nic, mimo tego, że może spóźniona będzie dla Was ta dawka empatii i otuchy, bo szok początku roku szkolnego już za Wami, pozwolę sobie jednak polecić Wam z całego serca i z całego rozumu książkę Kryzys szkoły.

Nie pierwszy raz Jeserr Juul zawitał na tym blogu. Pisałam kiedyś o ciekawej książce NIE z miłości, a potem o najbardziej znanej książce autora Twoje kompetentne dziecko. Polecenia tychże pozostają aktualne. Kto zainteresowany niech klika w linki. A dziś o szkole, dzieciach, nauczycielach i rodzicach słów kilka. Temat systemu edukacji budzi tyle emocji, że strach się wypowiadać. Tak mi podwójnie strach. Po pierwsze, bo we mnie jak najbardziej w tym temacie emocji sporo, a nie chciałabym napisać tu czegoś nieprzemyślanego, czego bym potem żałowała. Po drugie strach, bo domyślam się emocji czytelników. Jak bardzo można tym zagadnieniem skłócać ludzi wiedzą najlepiej ci, co w polityce siedzą. No, ale strachy na bok, od polityki jak najdalej! Może uda się po prostu co nieco refleksji nad szkołą uczynić. Tego niestety bardzo w moim poczuciu nadal brakuje.


Juul jest bezkompromisowy w nazywaniu nadużyć, które są codziennością większości szkół. Jednocześnie pozostaje bezwarunkowo empatyczny nie tylko wobec ucznia, ale i nauczyciela. To dlatego jego głos wydaje mi się tak ważny. Przyznaję, że lektura tej książki wywołała we mnie sporą dozę smutku. Tak daleko do szkoły, która stawia na relacje. Tak daleko do szkoły, która dostrzega, że agresja to nie tylko problem uczniów i że nauczyciele też miewają trudności w radzeniu sobie z własną ( nie ucznia!) złością. Tak daleko do szkoły, w której nauczyciel ma czas, by poznać swoich uczniów. Nauczyciel, od którego wymaga się bycia bardziej urzędnikiem niż człowiekiem, nie ma lekko. Uczeń, który ma do czynienia z nauczycielem urzędnikiem, ma, mówiąc kolokwialnie, przerąbane.

Kryzys szkoły był dla mnie cenną lekturą w aspekcie dostrzegania trudu dziecka mierzącego  się z wymaganiami systemu edukacji. Najmniej chodzi tu o wymagania w kwestii nabycia wiedzy. Dużo bardziej o całą otoczkę wszechobecnej presji. Równie ważne było dla mnie pochylenie się nad presją, pod jaką są nauczyciele. Jedno jest pewne, chodzi o dialog, zarówno ze szkołą, jak i własnym dzieckiem. Kiedy naprawdę rozmawiamy z dziećmi (przeciwieństwo przepytywania!), możemy się naprawdę sporo dowiedzieć o tym jak przeżywają świat, jak widzą szkolę, naukę i nauczycieli. Bezcenne!

Polecam wszystkim rodzicom, a jeszcze bardziej nauczycielom, tę otwierającą oczy książkę! Może będzie ona zachętą do dialogowania z tymi, dzięki którym szkoły istnieją – z uczniami.

A jak Drogi Czytelniku Ty przeżywasz szkołę? Jak się czujesz jako rodzic? A może jesteś nauczycielem i też nie masz lekko?


6 komentarzy:

  1. To na pewno ciekawa i wartościowa pozycja, jakich na polskim rynku mało.

    Pozdrawiam
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaję do listy książek na przeczytanie w roku 2018 :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Również z chęcią przeczytam. Dodane do kolejki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa recenzja. Pozycja, do której zajrzeć powinien właściwie każdy. Uczeń, student, rodzic, nauczyciel, ale także całe społeczeństwo - bo przecież system edukacji bezpośrednio kształtuje młode pokolenia, w których rękach jest nasza przyszłość.

    OdpowiedzUsuń